Delegacja i rozkminy

Po raz pierwszy od roku mój mąż był w pięciodniowej delegacji. Choć pandemia i Covid odebrali mi pewne rzeczy, podarowali mi rok męża w domu non stop, dzięki czemu skończyły się moje wojaże metrem do i z przedszkola z dwójką dzieci, nosidłem, wózkiem, plecaczkiem i wiecznie zepsutymi windami. Niewątpliwie straciłam kilka inspiracji i przygód, które… Czytaj dalej »

Lubię

Lubię słyszeć głos mojego syna, który dolatuje z ulicy przez uchylone okna. Wpada całkiem wyraźnie, mimo czwartego piętra i prawie rozumiem, co syn opowiada ojcu. Na szczęście nie jestem w stanie rozróżnić słów, bo wtedy czułabym się jakbym podsłuchiwała, a tak, to mogę wsłuchać się w samą melodykę rozmowy, rozróżnić ekscytację, zaciekawienie lub radość w… Czytaj dalej »

Błędne bezdroża

Błąkałam się po bezdrożach, kiedy wicher przysiadł mi na ramieniu i zaryczał w sposób tajfuniasty. Wszystko we mnie zawirowało, a włosy utworzyły splątaną spiralnie wieżę, po której krętych schodach mogły wdrapywać się moje myśli, by dosięgać gwiazd. Wicher zeskoczył z ramion i dłońmi przeczesał trawę. Jego zwiewne palce nadały jej wygląd szachownicy lub terakoty w… Czytaj dalej »

Z powrotem

Ostatnio było mnie tu mniej. Wyjechałam rodzinnie do rodziny i najzwyczajniej w świecie nie miałam chwili, by pomyśleć czy posnuć pomiędzy jednym dniem a następnym. Każda zmiana otoczenia, nowe miejsce, ludzie, to wiele emocji dla moich dzieci, ale i dla mnie. Lubię mieć takie poukładane po swojemu wszystko w tym moim pudełeczku mieszkanka. Czuję się… Czytaj dalej »

Wędrówki w niebo

W tych wszystkich wycieczkach w niebo najpiękniejsza jest przestrzeń. Człowiek potrzebuje jej, by poczuć wolność, dotknąć nieskończoności, zachłysnąć się zachwytem. Kiedy wędruję lub szybuję w niebo, mogę tego wszystkiego doświadczyć i jest mi to potrzebne na równi z dostarczaniem tlenu do płuc. Poczucie przestrzeni, odpowiedniej perspektywy nieskończenia horyzontu sprawiają, że czuję tę nie do końca… Czytaj dalej »

Zaciśnięta pięść

Mój świat przypomina czasem zaciśniętą pięść. Jestem w jej ciasnym wnętrzu, co może sprawiać wrażenie klaustrofobiczne. Albo przytulne. Zależy od perspektywy tego, który patrzy. Albo mojej, która o tym opowiadam. Zaciśnięta pięść może kojarzyć się ze złością, stanem napięcia, bójką. Mi kojarzy się z dłonią dziecka chwytającą mocno i ufnie mój palec, z trzymaniem kciuków… Czytaj dalej »

Intensywność codzienności

Codziennie czekam na ten moment, by coś napisać, a kiedy wreszcie nadchodzi, po dniu pełnym wydarzeń drobnych, ale intensywnych w swoim wyrazie, doborze bodźców, nasileniu emocji, po prostu brak mi sił, fizycznych lub umysłowych. A najczęściej jednych i drugich. Są wieczory, kiedy patrzę na biały ekran i to już wszystko, na co mnie stać. Takie… Czytaj dalej »

Fonia miasta

Są takie dni, które przypominają makaron spaghetti. Ciągną się, plączą, a potem znienacka kończą błyskawicznym zassaniem i zostaję z ciszą, ciemnością i odgłosami za oknem. Lato ma swoje dźwięki. Szczególnie nocne, które wpadają przez uchylone okna jak kauczukowa piłeczka. Odbijają się od ścian i sufitu mieszkania w sobie tylko zrozumiałej trajektorii echa, pogłosu, zbliżania się… Czytaj dalej »

Dziś jestem…

… oszołomiona. Przyszły do mnie zamówione oleje, maceraty, ekstrakty, hydrolaty, składniki aktywne, olejki czyli absolutnie wszystko, co mi się marzyło do wypróbowania. Jest tego tyle, że nie do końca mieści się w łazience. Kiedy zapowiedziałam mężowi, że czeka nas zakup nowej szafki, bo mi się oleje nie mieszczą, spytał uprzejmie, czy przypadkiem nie potrzebuję większej… Czytaj dalej »

Wspólne wędrowanie

Wędrowali długo w milczeniu. Patrzyli przed siebie, choć czasem i wstecz. Szli ramię w ramię, bliżej niż na wyciągnięcie ręki. Wybijali rytm stopami, czasem przystawali. Z plecaków wyjmowali kawałki wspólnego czasu i rzucali na wiatr. Snuły się po polach jak babie lato, zahaczały o trawy. W napotkanych jeziorach brali nagą kąpiel jak w czasach młodości… Czytaj dalej »