Grudniowe sny i marzenia

W ostatnich dniach osuwam się w ciemność snu w tym czasie, kiedy w planach mam jeszcze kawałek wieczoru dla siebie. Na tyle długo jednak kołyszę się, śpiewam kołysanki, tulę synka, udaję, że zasypiam, że ostatecznie wpadam w sen prawdziwy i głęboki, z którego nie mam już potem sił się podźwignąć, nawet jeśli na chwilę się… Czytaj dalej »

Senność

Dziś senność stuka do mojej głowy. Kładzie się ciężarem na powiekach, spowalnia oddech i myśli, obezwładnia ciało. Trochę bym chciała coś porobić, popisać, może coś przeczytać, a zarazem mam ogromną ochotę poddać się ogarniającej mnie senności i odpłynąć gdzieś hen, w krainy odpoczynku. Może dziś zawędruję w świat równoległy pełen kwitnących drzew jabłoni, śliw i… Czytaj dalej »

Milknę

Czasem mam tyle do opowiedzenia, że milknę. Zatyka mnie natłok myśli, wrażeń i słów. Kotłują mi się, na czubku głowy, pod samą czaszką, ale nie sposób ich w tej kotłowaninie wyłapać, ułożyć i wypowiedzieć. Kłębią się, przepychają, może nawet gryzą, walcząc o pierwszeństwo wyjścia, przez co stają się splątaną masą zębów, krzyków, urywków i fragmentów.… Czytaj dalej »

Te ileś dni, kiedy mnie nie było

Tego jeszcze świat nie widział, bym na tak długo zniknęła ze snuja. Przez okrągły tydzień nie nadawałam tu moich myśli ani fantazji, ani nawet całkiem bezsensownych śmichów-chichów. Trochę mi z tym dziwnie i nieswojo, ale zarazem czuję, że to jest całkiem w porządku. Tak też może być, że znikam z bloga, choć generalnie, to ja… Czytaj dalej »

Choroba

Lubię mieć 38-39, jest mi wtedy tak miło i cieplutko, że zaraz zasypiam i śpię. Najczęściej mam jednak 37-38, a to oznacza zimno i dreszcze. Brak snu. Leżę godzinami w ciemnym pokoju i czekam na 38-39. Nie mam na nic siły, mogę tylko tak leżeć i leżeć, okutana w kołdrę i koc, w skarpetkach i… Czytaj dalej »

Przecinki

Są i dni pełne chorowania, w których osłabieni i obolali obijamy się od siebie, rozdzielając nasze bijące się maluchy, robiąc im tosty i dużo przytulając. Te dni niosą sporo wyzwań, a zarazem mają w sobie jakąś esencjonalność wspólnego czasu. Oto czworo ludzi, tak bardzo różnych i nieco obolałych, potrafi przeżyć kolejny dzień bez większych uszczerbków… Czytaj dalej »

Długie wieczory

Znikam ostatnio w ciemnych godzinach wieczoru i nocy, w objęciach synka, który zasypia i zasypia, a potem jakby rozkojarza się i znów zasypia i zasypia, do kolejnego rozkojarzenia, w którym nie raz i nie dwa, występują liczne atrakcje z zębami i pazurami w roli głównej, ćwiczącymi moją wytrzymałość, poziom bólu i ogólne siły psychiczne. Mniej… Czytaj dalej »

Motyle rąk

Nieustannie uczę się czegoś od moich dzieci albo przy moich dzieciach, albo dlatego, że mam dzieci, albo dzięki dzieciom. Droga przez macierzyństwo jest drogą, w której wciąż dowiaduję się czegoś o sobie. Przypomina mi się wiele zapomnianych spraw z dzieciństwa. Jakieś wydarzenia, marzenia, emocje. Widzę je teraz w sposób dualny, oczami dziecka i oczami matki… Czytaj dalej »

Kawałek deszczu

Są i takie wieczory, jak dzisiejszy, kiedy wydarzenia dnia przelewają się z chlupotem w mojej głowie. Mieszają się ze sobą, kołyszą z lewa na prawo i z powrotem, a potem znów na prawo, jakby świat był jedną, wielką łajbą. Albo huśtawką. Wszystko mi szumi. Kaloryfer, oczyszczacz, myśli i oddechy. Jednostajny strumień szumu snuje się po… Czytaj dalej »

Ludzkość

Do mojego mieszkania wpadła osa, co jak zwykle na chwilę mnie sparaliżowało. Z przerażeniem patrzyłam jak bzycząc powoli ląduje na miseczce-podstawce, do której spływa buzujący sok z kiszonych od tygodnia jabłek, jak zanurza w soku swoją głowę, rusza odnóżami… Stupor trwał chwilę, dość szybko poczułam adrenalinę i potrzebę ratowania siebie i młodszego syna, który był… Czytaj dalej »