Oczekiwanie

Czasem, kiedy czekam, wychodzę przed siebie. Biegnę w pół biegu, jak na złamanie karku, choć tak naprawdę, zostaję w tyle. Chcę wszystko szybciej i zaraz. Na ten tychmiast. Tu teraz już. Albo jeszcze prędzej. Choć nie dokońca. Bo jeszcze za chwilę. Albo nawet i dwie. Wychodzę przed siebie tak długo, na ile starcza mi sił.… Czytaj dalej »

Chorowanie

Ło matko. Nie lubię być chora, ale mnie dopadło. I przyznam szczerze, że opieka nad dwójką dzieci, które czują się całkiem nieźle wtedy, kiedy ja czuję się całkiem źle, to dosyć męcząca sprawa. Wszystko we mnie woła o odpoczynek, tymczasem muszę wykazywać się cierpliwością, uważnością i energią. No daję słowo, padam na nos. Ale przynajmniej… Czytaj dalej »

Zmierzch

Każdy dzień zawiera w sobie moment stawania się nocą. Dzieje się to w chwili szarości, zaraz po spektakularnym występie słońca w sukni z cekinów w kolorze różu, czerwieni i pomarańczy, roztrzepotanej po zachodnim niebie. Słońce opada za horyzont zabierając ze sobą światło i barwy sukienki. Świat przymyka jedno oko, choć drugim jeszcze przez chwilę przygląda… Czytaj dalej »

Smaki życia

Czasem zagłębiam się w przeżywanie świata. Zsuwam się w szczeliny pełne świateł i cieni. Odczuć, niedoczuć, pęknięć. Bulgocące. Niedostępne. Ukryte. Wchodzę w nie coraz głębiej, dalej, do samego wnętrza, w którym bywa pięknie, choć i zabójczo. Czasem fascynująco, czasem strasznie. Przejmująco. Zawsze intensywnie. Niemal do bólu. Wszystko, czego doświadczam przeżywam całą sobą. Każdym zmysłem. Wyostrzonym,… Czytaj dalej »

Jezioro o poranku

Jezioro pachniało mulistym dnem. Marszczyło się, falowało. Z różnych miejsc słychoć było chlupot wody, gdy obijała się o brzeg lub drewniane nogi pomostu. Szumiały trzciny. Jakiś ptak pokrzykiwał w ich prostych łodygach. Był ruch. Był dźwięk. Mimo to, było cicho i spokojnie. Stałam na pomoście. Słońce już wstało, chwilę temu. Przeglądało się w tafli jeziora… Czytaj dalej »

Początki

Byle zacząć. Te początki przysparzają mi wiele trudu. Wiele współczesnego kreślenia na ekranie, po którym nie zostaje najmniejszy ślad. Po prostu biała tafla komórki znów gotowa na moje pisanie. W oczekiwaniu na litery. Czysta. Czasem myślę, że już dziś nic nie napiszę. Znowu kreślę. I znowu zaczynam. Upływa godzina, a ja mam przed sobą biały… Czytaj dalej »

Spokój

Spokój przepływa. Kołysze i szumi. Równo, miarowo. Oddycha jak przez sen. Głęboko. Pewnie. Wdech. Wydech. Jestem tu i czuję siebie. Swoje ciało, swoje emocje. Myśli. W spokoju można ogrzać ręce, nogi i duszę. Nie parzy, nie mrozi. Jest stałocieplny. Taki w okolicach 37 stopni. Jak woda w basenie. W sam raz. Przypomina wygodny fotel. Miękką… Czytaj dalej »

Wakacje ze słońcem

Tamtego roku lato było gorące. Chodniki i ulice parowały rozgrzanym asfaltem, który stawał się miękki pod stopami. Żar odbijał się od betonu budynków, bram i wejść do klatek. Słońce wpadało w okna i rozszczepiało się na miliony cząstek. Codziennie, wracając z podwórka odkrywałam kawałki słońca na sobie. We włosach jako spinka, przy spodniach zamiast guzika… Czytaj dalej »

Dwuciąg myślowy

Chaos myślowy. Zmęczenie, które sprawia, że mi się nie chce. Myśleć. Pisać. Wysilać. Chce mi się spać. Tak blisko mi do snu jak do poduszki. Ale może jednak coś. Może skrobnę choć chwilę. O tym, że moje dzieci się ciągle zmieniają. Rano są inne niż wieczorem. Zmiany dokonują się nieustannie, a ja nieustannie jestem nimi… Czytaj dalej »

Znikanie babci

Moja babcia znikała po kawałku. Każdego dnia było jej coraz mniej, choć na początku trudno było to dostrzec. Zdarzały nam się wtedy krótkie momenty, kiedy widzieliśmy to wyraźnie, przez chwilę, która zaraz mijała. To było wtedy, kiedy spojrzenie padało pod odpowiednim kątem lub kiedy światło odpowiednio ułożyło się na babcinej głowie. Bo babcia znikała od… Czytaj dalej »