Archiwum kategorii: Mysli ulotne

Ptak

W jednym z kątów mojego wnętrza mieszka ptak. Ma błękitne skrzydła i zielony tors. Śpiewa głosem mocnym, aż drży cała klatka piersiowa. Czasem drzemie z głową przechyloną. Wtedy milknie. Kiedy doznaję smutku, ptak podnosi głowę i zaczyna swój śpiew. Wyśpiewuje wszystkie nuty smutku, jakie znajdzie. Te niskie i basowe i te wysokie, pełne krzyku. Gra… Czytaj dalej »

Las

Czasem przebiegam przez czyjeś ścieżki i onieśmielona spotkaniem zmykam, zanim zdąży mi się porządnie przyjrzeć. Zapadam w leśne cienie, pomiędzy poduchy mchu, gdzie towarzyszą mi owady i promienie słońca przysiadłe na liściach jak ważki. Kiedy byłam dzieckiem zaszywałam się w lesie na długie godziny. Jeśli tylko las był dostępny. Niekiedy oddalał się ode mnie krętymi… Czytaj dalej »

Jutro są urodziny Snuja

Jutro minie rok od mojego pierwszego wpisu na blogu. Myślałam, że pierwsze urodziny przyniosą mi wielką radość i ekscytację, tymczasem jestem raczej stonowana i spokojna. Jeszcze trochę zaskoczona, że tak to właśnie przebiega. Może nieco rozczarowana. W końcu takie mega hiper unoszące emocje dają niezłego i przyjemnego kopa. Zarazem dobrze mi z tym spokojem. Z… Czytaj dalej »

Pożegnanie lata

Sierpień jest pożegnaniem. Końcem lata, wakacji, krótkich portek i brązowienia skóry. Za rogiem sierpnia czai się jesień, czuć ją już w powietrzu wieczorów i poranków. Sierpniowe słońce jest już inne. Bardziej leniwe, powolne, ociężałe. Brak mu wigoru z czerwca i żaru z lipca. Brak mu tej bezlitosnej siły rażenia światłem i upałem. Codziennie budzi się… Czytaj dalej »

Wypoczynek z upiorem

Każdy czasem spotyka jakiegoś upiora. Dlatego, być może, nie byłem zdumiony tak bardzo, kiedy spotkałem swojego. Może po prostu nie od razu zorientowałem się, że to upiór. Był taki ludzki! Wyjechałem na kilka dni nad morze. Był środek zimy, ale ja właśnie zimą lubię morze. Zatrzymałem się w małym pensjonacie, w którym byłem po raz… Czytaj dalej »

Ukradziona nocy

Są i takie wieczory, kiedy potajemnie wykradam się nocy. Robię to powoli i na palcach, stopa przy stopie, wstrzymany oddech, przymknięte oczy, by nie błyskać bielą, ruchy w stylu kocim. Przeciskam się chyłkiem przez uchylone, letnie okno, by za chwilę przekroczyć szczelinę ciemności. Jest wyszarpana zygzakiem na nocnym niebie i przypomina chmury, kiedy jednak spojrzy… Czytaj dalej »

Delegacja i rozkminy

Po raz pierwszy od roku mój mąż był w pięciodniowej delegacji. Choć pandemia i Covid odebrali mi pewne rzeczy, podarowali mi rok męża w domu non stop, dzięki czemu skończyły się moje wojaże metrem do i z przedszkola z dwójką dzieci, nosidłem, wózkiem, plecaczkiem i wiecznie zepsutymi windami. Niewątpliwie straciłam kilka inspiracji i przygód, które… Czytaj dalej »

Lubię

Lubię słyszeć głos mojego syna, który dolatuje z ulicy przez uchylone okna. Wpada całkiem wyraźnie, mimo czwartego piętra i prawie rozumiem, co syn opowiada ojcu. Na szczęście nie jestem w stanie rozróżnić słów, bo wtedy czułabym się jakbym podsłuchiwała, a tak, to mogę wsłuchać się w samą melodykę rozmowy, rozróżnić ekscytację, zaciekawienie lub radość w… Czytaj dalej »

Błędne bezdroża

Błąkałam się po bezdrożach, kiedy wicher przysiadł mi na ramieniu i zaryczał w sposób tajfuniasty. Wszystko we mnie zawirowało, a włosy utworzyły splątaną spiralnie wieżę, po której krętych schodach mogły wdrapywać się moje myśli, by dosięgać gwiazd. Wicher zeskoczył z ramion i dłońmi przeczesał trawę. Jego zwiewne palce nadały jej wygląd szachownicy lub terakoty w… Czytaj dalej »

Z powrotem

Ostatnio było mnie tu mniej. Wyjechałam rodzinnie do rodziny i najzwyczajniej w świecie nie miałam chwili, by pomyśleć czy posnuć pomiędzy jednym dniem a następnym. Każda zmiana otoczenia, nowe miejsce, ludzie, to wiele emocji dla moich dzieci, ale i dla mnie. Lubię mieć takie poukładane po swojemu wszystko w tym moim pudełeczku mieszkanka. Czuję się… Czytaj dalej »