Archiwum kategorii: Mysli ulotne

Choroba

Lubię mieć 38-39, jest mi wtedy tak miło i cieplutko, że zaraz zasypiam i śpię. Najczęściej mam jednak 37-38, a to oznacza zimno i dreszcze. Brak snu. Leżę godzinami w ciemnym pokoju i czekam na 38-39. Nie mam na nic siły, mogę tylko tak leżeć i leżeć, okutana w kołdrę i koc, w skarpetkach i… Czytaj dalej »

Przecinki

Są i dni pełne chorowania, w których osłabieni i obolali obijamy się od siebie, rozdzielając nasze bijące się maluchy, robiąc im tosty i dużo przytulając. Te dni niosą sporo wyzwań, a zarazem mają w sobie jakąś esencjonalność wspólnego czasu. Oto czworo ludzi, tak bardzo różnych i nieco obolałych, potrafi przeżyć kolejny dzień bez większych uszczerbków… Czytaj dalej »

Długie wieczory

Znikam ostatnio w ciemnych godzinach wieczoru i nocy, w objęciach synka, który zasypia i zasypia, a potem jakby rozkojarza się i znów zasypia i zasypia, do kolejnego rozkojarzenia, w którym nie raz i nie dwa, występują liczne atrakcje z zębami i pazurami w roli głównej, ćwiczącymi moją wytrzymałość, poziom bólu i ogólne siły psychiczne. Mniej… Czytaj dalej »

Motyle rąk

Nieustannie uczę się czegoś od moich dzieci albo przy moich dzieciach, albo dlatego, że mam dzieci, albo dzięki dzieciom. Droga przez macierzyństwo jest drogą, w której wciąż dowiaduję się czegoś o sobie. Przypomina mi się wiele zapomnianych spraw z dzieciństwa. Jakieś wydarzenia, marzenia, emocje. Widzę je teraz w sposób dualny, oczami dziecka i oczami matki… Czytaj dalej »

Kawałek deszczu

Są i takie wieczory, jak dzisiejszy, kiedy wydarzenia dnia przelewają się z chlupotem w mojej głowie. Mieszają się ze sobą, kołyszą z lewa na prawo i z powrotem, a potem znów na prawo, jakby świat był jedną, wielką łajbą. Albo huśtawką. Wszystko mi szumi. Kaloryfer, oczyszczacz, myśli i oddechy. Jednostajny strumień szumu snuje się po… Czytaj dalej »

Ludzkość

Do mojego mieszkania wpadła osa, co jak zwykle na chwilę mnie sparaliżowało. Z przerażeniem patrzyłam jak bzycząc powoli ląduje na miseczce-podstawce, do której spływa buzujący sok z kiszonych od tygodnia jabłek, jak zanurza w soku swoją głowę, rusza odnóżami… Stupor trwał chwilę, dość szybko poczułam adrenalinę i potrzebę ratowania siebie i młodszego syna, który był… Czytaj dalej »

Haft

Pojawiam się tutaj i znikam, jakbym pisała tego bloga ściegiem za igłą. Choć może to fastryga. Jednego dnia jestem na gorze blogerskiego materiału, drugiego pod spodem. Prowadzi mnie igła, a ją jakaś dłoń, którą można nazwać weną, mobilizacją albo ochotą. Dłoń niejedno ma imię, jak widać. Niezależnie od tego, po której stronie jestem, moja historia… Czytaj dalej »

Pożegnanie i rozważania o śmierci

Dziś żegnałam na zawsze siostrę mojej babci. Miała 92 lata i była w rodzinie ostatnią żyjącą z pokolenia dziadków. Mam poczucie, że kolejna nitka wiążąca moją historię z przeszłością luźno powiewa na wietrze. To ten moment, kiedy już wiem, że opowieści, które nie całkiem pamiętam, więcej nie zostaną opowiedziane. Próbuję je poskładać w mojej głowie,… Czytaj dalej »

Znak spacji

Świat za oknem z każdym dniem jesiennieje. Jest coraz ciemniej i senniej, a czasem nawet dość mokro. Liście wiadomo co robią, nie tylko zmieniają barwy, ale też lecą na łeb, na szyję pod stopy. Żeby się lepiej szurało. Przez ten czas, jak co roku, najchętniej przemknęłabym jak kot. Po cichu, szybko i na sztywnych łapach,… Czytaj dalej »

Czas

Od jakiegoś czasu łapię się na tym, że mogę zaglądać we własne życie w jego odległych kawałkach, które wydają mi się dość bliskie, a zarazem niezwykle odległe. Jakby linię mojego życia ktoś ścisnął w harmonijkę, przez co całe fragmenty wypiętrzyły się i nastały bliżej, niedawno, zaledwie na studiach. Dopiero przeliczenie w głowie uzmysławia mi, że… Czytaj dalej »