Z powrotem

przez | 7 sierpnia 2021

Ostatnio było mnie tu mniej. Wyjechałam rodzinnie do rodziny i najzwyczajniej w świecie nie miałam chwili, by pomyśleć czy posnuć pomiędzy jednym dniem a następnym. Każda zmiana otoczenia, nowe miejsce, ludzie, to wiele emocji dla moich dzieci, ale i dla mnie. Lubię mieć takie poukładane po swojemu wszystko w tym moim pudełeczku mieszkanka. Czuję się tu pewnie, bezpiecznie, lubię rzeczy, które mam w lodówce i moje oleje i hydrolaty w szafkach. W nowych miejscach potrzebuję czasu, by poczuć się dobrze. Nawet w takich, w których panuje swobodna i przyjazna atmosfera, jak u naszej rodziny. Czuję się wyrwana z własnego życia, wrzucona i jeszcze nie zaczepiona. Zazwyczaj odnajduję się w danym miejscu w okolicach wyjazdu i wtedy mi nawet żal, że to już koniec. Choć nie do końca. Może z wiekiem jeszcze trudniej jest mi się adaptować, a może po prostu tak dobrze mi u siebie, ale ja szczerze i mocno tęsknię za swoim domem. I wracam do niego z radością. Do moich rytuałów, znajomych sprzętów, ścian i widoków. Jak teraz. Wróciliśmy przed chwilą, jestem zmęczona, ale z ogromną przyjemnością piszę to, co teraz czytasz. Leżę w ciemnej sypialni, oparta o ścianę, słucham dźwięków ulicy, a obok mnie śpi synek. Tyle już takich wieczorów tu przeżyłam. I one są bardzo dobre. Bardzo moje. Wprowadzają wiele spokoju i poczucia, że tak właśnie powinno być. Że dobrze mi na tym świecie takim, jaki sobie urządziłam i że mam wiele powodów do wdzięczności. Czasami muszę pojechać dalej i złapać dystans, by sobie o tym przypomnieć. Dobrze, że go złapałam. A jeszcze lepiej, że już jestem z powrotem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *