Tęsknota

Tęsknota zaczyna się nad żołądkiem. Opiera swe ciało o płuca. Czasem wręcz się na nich rozpiera. Przydusza. Daje wrażenie ciężaru na klatce piersiowej. Łeb składa na sercu. Czasem mam wrażenie, że pociera kolczastym czołem o komory i przedsionki. Czochra się i drapie. Wierci. Jakby nie mogła usiedzieć w miejscu. Albo chciała wciąż przypominać o sobie.… Czytaj dalej »

Szkatułka duszy

Moje dzieci zostawiają mi mentalne pamiątki. Nawet nie wiem kiedy. Odkrywam je znienacka, najczęściej w tych wyjątkowo rzadkich chwilach, kiedy jestem bez dzieci. Czasem to żołędź lub znaleziony i bardzo ważny kamyk, które „masz mama, to prezent”. Albo: „potrzymasz mi?”. Wrzucam te skarby do kieszeni i wszyscy zgodnie o nich zapominamy w ferworze innych, bardzo… Czytaj dalej »

Rozmienione godziny

Kiedyś, w moim życiu przed obecnym życiem, dużo się snułam po nocnym mieście. Być może byłam wtedy młoda, choć miałam starsze niż teraz serce. Każdego wieczoru wymykałam się z bezpiecznych choć niebezpiecznych domowych kątów i wyruszałam na nocną wędrówkę po zaułkach, knajpach i bliżej nie znanych podwórkach. Towarzyszyły mi koty i cienie. Nocne miasto ma… Czytaj dalej »

Babie lato

Jestem jak niedźwiedź. Zima się zbliża i natychmiast robię się strasznie senna. Chce mi się spać rano, zaraz po przebudzeniu, w południe, gdy słońce tak rozkosxnie grzeje i rozleniwia i wieczorem. Chce mi się spać w metrze i w wannie. Nad książką i przy filmie. Kiedy kładę głowę na poduszce, moje powiekki natychmiast opadają i… Czytaj dalej »

Wesele

Dziś jestem na weselu. W zasadzie to jestem już w hotelowym łóżku, bo dzieci nasze padły. Czuję ciepło stópek młodszego synka i słyszę miarowy oddech starszego z sąsiedniego łóżka. Dzień pełen wrażeń. Pakowanie, podróż za Lublin z nieśpiącymi dziećmi w samochodzie, nowe miejsca, impreza. Muzyka, głośna. Ludzie, w dużych ilościach. Gwar, hałas, dźwięki. Jedzenie, bardzo… Czytaj dalej »

Kiedyś się jeszcze spotkamy

W czasach dość odległych, kiedy to jeszcze lubiłam sobie wyobrażać, że wbrew blond włosom, w przyszłości zostanę drugim czarnym aniołem polskiej estrady, miałam wiele pomniejszych wyobrażeń. Jednym z nich było na przykład, że spotykam Halinę Wyrodek, piwniczną piosenkarkę, ha! nie zgadniecie gdzie! W autobusie nr 504 na Ursynowie! Tak sobie wyobrażałam to spotkanie. I to… Czytaj dalej »

Pętla perfekcjonizmu

Kiedy znienacka odkryłam mój perfekcjonizm, postanowiłam się go natychmiast pozbyć. W tym celu zaczęłam wszystkie moje siły i całą energię koncentrować nad pracą nad nieperfekcjonizmem. Robiłam to ze starannością i zaangażowaniem godnym wszelkich neofickich antydziałań. Chodziłam do psychologa codziennie zwierzając się z podjętych prób pozbycia się tej przebrzydłej, acz wrośniętej głęboko we mnie cechy. Rozmawiając… Czytaj dalej »

Dobre dni

Czasem są takie zwykłe, dobre dni. Takie, w których nie ma żadnych spektakularnych wydarzeń. Ani dramatów, ani euforii. Jest w nich za to dużo spokoju, harmonii i nadziei, że zawsze właśnie tak będzie. Takie dni mają swój spokojny rytm. Jest w nim stukot poranka, tupot drogi do przedszkola i powrotnego spaceru. Szykowanie obiadu pełne dźwięku… Czytaj dalej »

Noc

Wieczorami wychodzę na spotkanie nocy. Wkładam sukienkę. Tę ciemną, dawno temu utkaną przez Pajęczycę Zo, znaną ze swych krośno- przędzalniczych talentów ukrytych w szorstkich odnóżach. Podobno przędza do tej sukienki pochodzi ze strzyżenia cirrocumulusów. Te pierzasto- kłębiaste chmury najlepiej strzyc w wiosenne poranki. Powstająca z nich przędza jest mocna, ale niesamowicie delikatna. Sukienkę ofiarowała mi… Czytaj dalej »

Urodzinowy cud

Dziś mój starszy syn skończył 4 lata. Cztery lata temu położna i mój mąż podali mi to trzy kilogramowe ciałko owinięte w pieluszkę tetrową. Położyli na piersi. Byłam zachwycona. To był cud. Ten pierwszy czas po porodzie, kiedy czułam mojego pierworodnego skóra przy skórze, to jedna z moich najwspanialszych chwil w życiu. W każde urodziny… Czytaj dalej »