Szkoła uczuć

To był podobny czas. Pełen jesieni, mgły i szelestu liści pod butami. Poranki były ciemne, coraz chłodniejsze. Kaloryfery już grzały, a herbata smakowała imbirem, kurkumą i cytryną. Biegałam do szkoły uczuć, bo znienacka odkryłam, że nic o nich nie wiem. Droga była zawiła. Stukała po torach tramwajowych, przebiegała mostem i docierała zawsze za daleko. Deszcz… Czytaj dalej »

Puch

Potrzebuję czasem dużo puchu. Dużo, dużo puchu. Dobrze mi wtedy robi przytulanie twarzy do miękkości. Głaskanie aksamitu. Otulanie kaszmirem. Powtarzam te delikatne i gładkie słowa: aksamit, kaszmir i czuję ciepło, które rozlewa mi się w piersi. Zamsz. Dzianina. Wełna… wełna nie. Wełna ma w sobie coś gryzącego, nie jest przytulno-puchata. Co innego owieczka. Wygląda na… Czytaj dalej »

Dryfing w Kortlandzie- kontynuacja 1

… Wyrzuciło mnie na jakiejś cholernej asteroidzie. Było ciemno. Powierzchnię pokrywał sypki, metaliczny piach, z rodzaju tych, którymi można malować mandale, jeśli tylko wystarczy nam jeden kolor. Głęboka czerń. Upadłam na pustynię czerni. Przeturlałam się na bok. Obok mnie głucho pacnęło coś jeszcze… Znacie to uczucie zagrożenia, które dopada wasze ciało i obezwładnia je na… Czytaj dalej »

Wspinaczka wysokopiętrowa

Kiedy już się pokona wszystkie schody na mojej klatce, to dochodzi się pod moje drzwi. Wydaje się to proste i w sumie jest proste. Schody mają stopnie, które należy pokonać. Wiele stopni. Nogi trzeba podnosić wysoko, bo to wysokie stopnie. Ale tak, to w porzo. Poza, oczywiście, elementem zasapania, który to element prezentuje większość znajomych… Czytaj dalej »

Zmęczony dzień

Dzień z tych, co to bym chętnie w coś upchnęła i schowała głęboko. Na przykład do walizki. Takiej największej, bo to był długi i obszerny dzień, więc mała walizka nie dałaby rady. Upchnięcie w dużej nadal ocierałoby się o wyczyn. Musiałabym dopchnąć ten dzień kolanem, co stworzyłoby mi świetny pretekst do kopnięcia dzisiejszego dnia w… Czytaj dalej »

Odkrywanie wszechświata

Były i takie noce, kiedy snułam się po zaułkach nocnego miasta w oczekiwaniu na nieznane. Włóczyłam się po tajemniczych spelunach, w których wielu odpływało z tego świata całkiem znienacka i często w oparach absurdu. I alkoholu. Niektórzy spadali z krzesła. Inni ulatywali ku górze jak niekończące się historie ich własnych opowieści. Czasem przysypiali w pół… Czytaj dalej »

Dom

Do miasta wróciłam ze śpiącymi dziećmi, plecakiem pełnym lasu, marzeniem o domu na wsi i sporym zestawem zdjęć mchu, trawy i szyszek. No musiałam ten chlorofil uwiecznić, by w trudnych momentach, kiedy zima mnie dopadnie na całego, na te zieloności zerkać i chłonąć. Kiedy wjechałam w tlące się żarem świateł i latarni miasto, ucieszyłam się,… Czytaj dalej »

Światło miasta

Z daleka nocne miasto przypomina rozżarzone polano dogasającego ogniska. Tli się milionem świateł. Światła są ruchome. W mieszkaniach i domach to zapalają się, to gasną, jakby podmuchy wiatru podtrzymywały ich jasność. Nikną w jednym pokoju, pojawiają się w następnym, choć z każdą kolejną godziną nocy coraz więcej ich dopala się i gaśnie. Całą noc w… Czytaj dalej »

Lubię ciepło

Kocham słońce. Jego energię, jasność i promienność. Lubię, kiedy gładzi mnie po skórze. Kiedy ozdabia moje ciało brązem. Kiedy ogrzewa moje kości. Wystawiam mu twarz, czuję jak ciepło wnika do mojego wnętrza przez oczy, nozdrza i skórę. Sączy się po policzkach, spływa do serca. Jest mi błogo. Pod palcami czuję trawę, a na oczach słońce.… Czytaj dalej »

Kobiecość

Ostatnio na nowo odkrywam swoje ciało. To takie spore ostatnio, ale odkrywanie czegokolwiek to proces, więc nie może trwać chwilę. Moje ciało się zmienia od zawsze. Jest to proces nieustający, ale są momenty szczególne, takie, kiedy to zwracam szczególną uwagę na zmiany mojego ciała. Pamiętam jak czekałam na piersi i pierwszy okres. Chyba wtedy po… Czytaj dalej »