Szkoła uczuć
To był podobny czas. Pełen jesieni, mgły i szelestu liści pod butami. Poranki były ciemne, coraz chłodniejsze. Kaloryfery już grzały, a herbata smakowała imbirem, kurkumą i cytryną. Biegałam do szkoły uczuć, bo znienacka odkryłam, że nic o nich nie wiem. Droga była zawiła. Stukała po torach tramwajowych, przebiegała mostem i docierała zawsze za daleko. Deszcz… Czytaj dalej »