Wiosna

Za oknem aura przypomina bardziej jesień niż wiosnę. Zaprzyjaźnione drzewo, wierny towarzysz moich wieczorów z komórką w ręku, nocnych pobudek i wczesnych poranków, kołysze i buja ramionami w nierównym rytmie i tempie wichury. Przez chwilę stoi spokojnie, odpoczywa i łapie oddech omywane kroplami deszczu, a za chwilę szuuuuu, chwieje się, chybocze, jakby wielki odkurzacz zasysał… Czytaj dalej »

Szelka

Leżała na parapecie, w słońcu. Rozciągnięta na plecach, zaczepiona prawą przednią łapką o firankę, tylne opierała o framugę okna. Wypięty i rozciągnięty srebrno- szary brzuszek grzał się w promieniach i Szelce było ach!, po prostu cudownie. Przymrużyła oczy z zadowolenia i rozleniwiona rozciągnęła się bardziej, co sprawiło, że w firance zrobiła się dziura od pazura… Czytaj dalej »

Dwa oddechy

W spokojnym oddechu moich dzieci znajduję ufność i bezbronność. Porządne zmęczenie dniem pełnym wydarzeń i zasłużony odpoczynek. Otwartość na świat. Gotowość na jutro. Lubię przyglądać się śpiącym buziom synów. Wygładzone snem, lekko falują w rytm oddechów. Są miękkie i rozluźnione. Słodkie. Kiedy moje dzieci śpią, ich twarze nie zanoszą się płaczem, nie wykrzywiają złością, nie… Czytaj dalej »

Kokon

Dopadł mnie dół. Taki na powitanie wiosny. W sumie, to sezon na prace ogrodowe właśnie się zaczyna, więc wszelkie doły wpisują się w moment. Można nawet powiedzieć, że łapię się w trend sezonowości i życia w zgodzie z naturą. Wolę jednak ten moment, kiedy wygrzebuję się z ziemi, niż ten, w którym dopiero zapadam się… Czytaj dalej »

Przechodzenie

Z zimy wychodzę zawsze przemarznięta, blada i niepewna. Moje nogi z powrotem uczą się nierówności płyt chodnikowych, szorstkości betonu i przyspieszenia przy zbieganiu z górki. Trochę nie wierzę, że będzie cieplej. Podchodzę z dużą nieufnością do zmian, nawet tych na lepsze. Choć kiedy dostrzegam słońce, czuję ukłucie radości. Trochę je przytrzymuję, nie daję wybuchnąć, by… Czytaj dalej »

Wybory na następcę

Kiedy wódz- Rumburak Był już bardzo zmęczony Ogłosił wybory Na prawego następcę (prawowitego nie miał) Zbiegli się więc: Ochroniarze, badylarze, kronikarze i piekarze, kolarze i golarze, rakarze i nudziarze, dygnitarze i stolarze, malarze i malarki, piosenkarze, piosenkarki, dresiarze, tragarze, hydraulicy, umywalki (pod pachami hydraulików oderwanych o 7.00 rano od pracy, więc w podłych nastrojach). Ochroniarze… Czytaj dalej »

Piach pod powieką

Dzień rozpoczął się skomplikowanym porankiem, w którym było tyle emocji, że nie dało się go dopiąć. Poły poranka napinały się, kiedy próbowałam zapiąć go na guziki i za każdym razem coś wymykało mi się z rąk, albo guzik, albo dziurka. Albo oba kawałki na raz. Kiedy spróbowałam przerzucić się na zamek błyskawiczny, też mi nie… Czytaj dalej »

Krąg własnych myśli

Czasem mam wrażenie, że przechodzę lockdown w mojej głowie. Siedzę przez cały dzień wśród własnych, snujących się myśli bez otwierania okien i drzwi. Bez wychodzenia na zewnątrz w rozmowie. Myśli te kłębią się we mnie, przepływają przez czaszkę, tłuką słowami, odbijają echem wspomnień, przewijają jak analogowe taśmy i bębnią pałeczkami zdań. Owijają mnie swoimi szeptami… Czytaj dalej »

Chwilunia w kuchni

Z takich zabawnych i zwykłych wydarzeń dnia codziennego, to nie chciało mi się dzisiaj nic robić w kuchni. Pomijam poranek ze śniadaniem dla wszystkich po kolei, bo to wiadomo, że podpada pod klasykę porannych rytuałów zmierzających ku wyjściu za próg mieszkania męża i starszego syna w celach przedszkolno-pracowych. Chodzi mi o czas nieco późniejszy, w… Czytaj dalej »

Pewien człowiek z pewną ścieżką

Pewnego dnia pewien człowiek udał się w pewnym kierunku. Szedł długo i pewnie, choć droga nie była pewna, czy trafi tam, gdzie ma trafić. Biegła zazwyczaj przed siebie i tam gdzie chciała, ozdobiona kamykami i żwirem, a czasem nawet kępą trawy. Człowiek miał w sobie jednak pewną charyzmę i nawet tak swawolna droga czuła pewien… Czytaj dalej »