Archiwum kategorii: Mysli ulotne

Wędrówki w niebo

W tych wszystkich wycieczkach w niebo najpiękniejsza jest przestrzeń. Człowiek potrzebuje jej, by poczuć wolność, dotknąć nieskończoności, zachłysnąć się zachwytem. Kiedy wędruję lub szybuję w niebo, mogę tego wszystkiego doświadczyć i jest mi to potrzebne na równi z dostarczaniem tlenu do płuc. Poczucie przestrzeni, odpowiedniej perspektywy nieskończenia horyzontu sprawiają, że czuję tę nie do końca… Czytaj dalej »

Zaciśnięta pięść

Mój świat przypomina czasem zaciśniętą pięść. Jestem w jej ciasnym wnętrzu, co może sprawiać wrażenie klaustrofobiczne. Albo przytulne. Zależy od perspektywy tego, który patrzy. Albo mojej, która o tym opowiadam. Zaciśnięta pięść może kojarzyć się ze złością, stanem napięcia, bójką. Mi kojarzy się z dłonią dziecka chwytającą mocno i ufnie mój palec, z trzymaniem kciuków… Czytaj dalej »

Intensywność codzienności

Codziennie czekam na ten moment, by coś napisać, a kiedy wreszcie nadchodzi, po dniu pełnym wydarzeń drobnych, ale intensywnych w swoim wyrazie, doborze bodźców, nasileniu emocji, po prostu brak mi sił, fizycznych lub umysłowych. A najczęściej jednych i drugich. Są wieczory, kiedy patrzę na biały ekran i to już wszystko, na co mnie stać. Takie… Czytaj dalej »

Fonia miasta

Są takie dni, które przypominają makaron spaghetti. Ciągną się, plączą, a potem znienacka kończą błyskawicznym zassaniem i zostaję z ciszą, ciemnością i odgłosami za oknem. Lato ma swoje dźwięki. Szczególnie nocne, które wpadają przez uchylone okna jak kauczukowa piłeczka. Odbijają się od ścian i sufitu mieszkania w sobie tylko zrozumiałej trajektorii echa, pogłosu, zbliżania się… Czytaj dalej »

Dziś jestem…

… oszołomiona. Przyszły do mnie zamówione oleje, maceraty, ekstrakty, hydrolaty, składniki aktywne, olejki czyli absolutnie wszystko, co mi się marzyło do wypróbowania. Jest tego tyle, że nie do końca mieści się w łazience. Kiedy zapowiedziałam mężowi, że czeka nas zakup nowej szafki, bo mi się oleje nie mieszczą, spytał uprzejmie, czy przypadkiem nie potrzebuję większej… Czytaj dalej »

Wspólne wędrowanie

Wędrowali długo w milczeniu. Patrzyli przed siebie, choć czasem i wstecz. Szli ramię w ramię, bliżej niż na wyciągnięcie ręki. Wybijali rytm stopami, czasem przystawali. Z plecaków wyjmowali kawałki wspólnego czasu i rzucali na wiatr. Snuły się po polach jak babie lato, zahaczały o trawy. W napotkanych jeziorach brali nagą kąpiel jak w czasach młodości… Czytaj dalej »

Rozstanie

Drzewa ciężkie od letniej zieleni kołysały się nisko, kiedy Pallo wyszedł na ulicę. Ich ostry zapach unosił się w powietrzu, jakby chciały oznajmić wszystkim swoją brzemienność. Pallo szedł szybkim krokiem, jego stopy stukały o chodnik rytm pospieszny i niecodzienny. Mijał bramy budynków, w których cieniu coś się czaiło, tajemnica, dwuznaczność, dziecięcy śmiech. W głowie powracał… Czytaj dalej »

Zawieszenie

Aktualizowanie różnych rzeczy kojarzy mi się z dość częstym poprawieniem czegoś na gorsze. Odkąd prowadzę tego bloga (a tak na marginesie, to już prawie rok!), każda kolejna aktualizacja wprowadza mi nowe uniedogodnienia. Ot, przed chwilą kliknęłam ten nieszczęsny przycisk aktualizacji i teraz centralnie na środku ekranu mam okienko z informacją, że wpis ten jeszcze nie… Czytaj dalej »

Wycięta przez samotność

Samotność całego dnia zawieszam na haczyku, by przyszykować się do snu. Zawisa ciężko i lejąco, a rękawy dotykają podłogi, wypełniając przestrzeń pomiędzy klepkami. Samotność w tej kwestii podobna jest do mgły, wypełnia każdą przestrzeń, którą spotka na swojej drodze. Jak miękka wata, wciska się w szczeliny i zakamarki. Samotność ma wiele różnych odcieni. Bywa pomarańczowo… Czytaj dalej »

Uśmiecham się

Dziś czuję się szczęśliwa. Jestem zmęczona po całym dniu, ale znajduję w sobie wiele spokoju, harmonii i równowagi. Leżę na łóżku, obok śpi mój synek, a mi po prostu dobrze. Oczy mi się zamykają. Jakoś tak mam po kociemu, że jak mi słodko i rozkosznie, to mogłabym zwinąć się w kłębek i zasnąć. Tak na… Czytaj dalej »