Archiwum kategorii: Mysli ulotne

3xzet czyli zmęczenie, zmiana i zasypianie

Zapomniałam, jak bardzo jestem zmęczona po całym, samotnym dniu z dziećmi, ale szybko mi się przypomniało. To pierwszy dzień delegacji męża. Jeszcze tylko trzynaście i wróci. Najtrudniejsza zawsze jest zmiana. Kilka dni przed wyjazdem odczuwam lęk i choć staram się go sobie racjonalizować, to on nie znika. Dlatego wymyślam plany Be. To go zmniejsza, bo… Czytaj dalej »

Pomiędzy

O tej porze, która właśnie nastała, stać mnie już tylko na snucie powolne i przyziemne. Takie rozpełznięte nisko, kłębiące się sennie, umorusane mrokiem. Snucie po ciemku, często bez latarki i niemal z zamkniętymi oczami. Zresztą widzenie o tej porze spada do zera. Świat wokół zapada się w sobie, jakby na kilka godzin połknęła go czarna… Czytaj dalej »

Rozmazany

Są takie dni, kiedy świat rozmazuje mi się przed oczami. Widzę wtedy wszystko jakby lekko ruszone, niewyraźne i nie zawsze czytelne. Trudno powiedzieć, czemu tak się robi, choć jest to dziedziczne. Póki co żaden lekarz nie odkrył, cóż to za tajemna siła rozmywa mój świat. Może to zmęczenie, może astygmatyzm. A może ktoś wylał na… Czytaj dalej »

Wędrówka z gwiazdą

Do kieszeni chowam gwiazdę. Zrywam ją z nieba, przecieram o koszulę i wkładam pomiędzy chusteczkę a klucze do domu. Teraz przy każdym kroku gwiazda wydaje cichy dźwięk, kiedy uderza o klucze, jakby chciała coś powiedzieć. Idę ulicą miasta, które tonie w odmętach nocy. Fala wieczoru nadeszła niespodziewanie szybko i przyzwyczajeni do lata mieszkańcy, uciekali w… Czytaj dalej »

Zatkany

Cały świat wydaje mi się dziś zatkany. Jak wielka wanna pełna wody. Wydarzenia chlupoczą o emaliowane brzegi przy każdym ruchu kąpiącego. Woda pryska na naderwaną zębem czasu i dziecięcą ciekawością tapetę. Albo jakby świat się zakorkował niczym wylotôwka z Warszawy w piątek wieczorem. Każde wydarzenie sunie powoli za poprzednim, przystaje, czasem trąbi. Wszystkie tłoczą się… Czytaj dalej »

Klik

Dni galopują ostatnio jak dzikie, ledwo zdążę otworzyć oczy, a już nadchodzi czas snu i nawet nie tyle, co muszę je zamykać, ile same się zamykają. Wczoraj padłam o 21:00, ledwo posnęły dzieci. Dziś jeszcze chwilę piszę, ale niedługo, bo czuję, jak ogarnia mnie zmęczenie. Zaczyna od stóp, stają się miękkie i bezwładne, potem otula… Czytaj dalej »

Pochmurne noce

W pochmurne noce zastanawiam się kto mieszka w tych ciemnych załomach nieba. Być może swój początek biorą tam wielgachne stwory o kłębiących się oczach. Mają w sobie dzikość nadchodzącej burzy i pewność ulewy. Atakują znienacka, opadają nisko i zabierają to, co pierwsze chwycą szponami. Może to być wstążka, torba albo dziecko. Może być co innego.… Czytaj dalej »

Park

Znalezione w rowie kamyki potrafią dzwonić w kieszeni jak najprawdziwsze skarby. Długo szukane obciążają kroki. Jeszcze się przydadzą. Czarna kałuża rozlewa się szeroko jak ocean, który można przejść w dobrych kaloszach. Gołe stopy zanurzają się w czerni z cichym plaśnięciem. Kałuża nakłada na stopy lateksowe buty, które da się zmyć, jeśli wie się jak. W… Czytaj dalej »

Kim zostanę, gdy dorosnę

Dziś miałam kilka pomysłów, co tu napisać. Bo ja, dzięki temu blogowi, trochę więcej myślę. Choć nie, inaczej. Tak generalnie, to należę do tych, co miewają nadprodukcję myśli. One, te przeróżne rozkminy, zagwozdki, rzeczy zauważone, skojarzone, do zapamiętania, do poukładania, do przemyślenia i inne takie, snują się po mojej głowie non stop. Czasem się nieźle… Czytaj dalej »

Kontury nocy

Pokój ciemni się nocą, a jednak dostrzegam w nim jaśniejące kontury przedmiotów. Rama okna kontrastuje z szybą oświetloną od spodu przez pociemniałe niebo. Bok szafy błyska stalą przy mrocznych kątach pokoju, w których mieszka kawałek płaskiej dykty, a może coś jeszcze. Kształt suszarki z szarymi od bieli prześcieradłami rysuje się na tle zazwyczaj białej lecz… Czytaj dalej »