Archiwum kategorii: Mysli ulotne

Budowanie domów

Budowanie domów zaczyna się od podstawy. Często łączymy ich kilka, by dom był duży. Wybieramy klocki i układamy na sobie w taki sposób, by się nie przewracały. Czasem robimy ściany w wybranym kolorze, a czasem to całkiem nie ma znaczenia. Budujemy piętra, pokoje, schody i drabiny. Czasem linę lub ześlizg. Albo zjeżdżalnię. Nasze domy mają… Czytaj dalej »

Lato w mieście

W upalne dni ulice miasta pustoszały. Ludzie chowali się w cieniu domów lub wyjeżdżali w miejsca przyjaźniejsze od betonu i asfaltu. Zostawały jedynie latarnie i znaki drogowe informujące o tym, jak i gdzie nie należy lub wskazane jest jechać, wystawione na słoneczne światło budynki i biurowce, porzucone w pół pracy place budów i wygrzewające się… Czytaj dalej »

Senne rozproszenie

Dziś wieczór z rodzaju rozproszonych. Nie mogę się skupić i kreślę potwornie. Być może istniejący Świat nieudanych początków wita co chwilę nowych mieszkańców, wystrzelonych spod mojej ręki. Dla nowoprzybyłych przewidziany jest zwyczajowo bukiet natki pietruszki i woda gazowana. Po takim wstępie nowi, chwiejnym i niepewnym krokiem udają się do swoich mieszkań i apartamentów. A potem… Czytaj dalej »

Wysoka wrażliwość

Wrażliwość to dotykanie świata głęboko. Jak się dotyka wnętrza. Sięgam daleko, do samego końca. Nawet jeśli zaboli lub wyda się niepotrzebne. Przesadzone. Nad. To poznawanie świata każdym zmysłem. Ze wzmożoną intensywnością. Spotęgowaną i zwielokrotnioną jak stroboskobowa kula. Albo labirynt luster. Smakuję przeżycia i rozgryzam zdarzenia. Dostrzgam szczegóły, wychwytuję niuanse. Słyszę półtony. Odkrywam zapachy. Głaszczę świat… Czytaj dalej »

Oczekiwanie

Czasem, kiedy czekam, wychodzę przed siebie. Biegnę w pół biegu, jak na złamanie karku, choć tak naprawdę, zostaję w tyle. Chcę wszystko szybciej i zaraz. Na ten tychmiast. Tu teraz już. Albo jeszcze prędzej. Choć nie dokońca. Bo jeszcze za chwilę. Albo nawet i dwie. Wychodzę przed siebie tak długo, na ile starcza mi sił.… Czytaj dalej »

Chorowanie

Ło matko. Nie lubię być chora, ale mnie dopadło. I przyznam szczerze, że opieka nad dwójką dzieci, które czują się całkiem nieźle wtedy, kiedy ja czuję się całkiem źle, to dosyć męcząca sprawa. Wszystko we mnie woła o odpoczynek, tymczasem muszę wykazywać się cierpliwością, uważnością i energią. No daję słowo, padam na nos. Ale przynajmniej… Czytaj dalej »

Zmierzch

Każdy dzień zawiera w sobie moment stawania się nocą. Dzieje się to w chwili szarości, zaraz po spektakularnym występie słońca w sukni z cekinów w kolorze różu, czerwieni i pomarańczy, roztrzepotanej po zachodnim niebie. Słońce opada za horyzont zabierając ze sobą światło i barwy sukienki. Świat przymyka jedno oko, choć drugim jeszcze przez chwilę przygląda… Czytaj dalej »

Smaki życia

Czasem zagłębiam się w przeżywanie świata. Zsuwam się w szczeliny pełne świateł i cieni. Odczuć, niedoczuć, pęknięć. Bulgocące. Niedostępne. Ukryte. Wchodzę w nie coraz głębiej, dalej, do samego wnętrza, w którym bywa pięknie, choć i zabójczo. Czasem fascynująco, czasem strasznie. Przejmująco. Zawsze intensywnie. Niemal do bólu. Wszystko, czego doświadczam przeżywam całą sobą. Każdym zmysłem. Wyostrzonym,… Czytaj dalej »

Jezioro o poranku

Jezioro pachniało mulistym dnem. Marszczyło się, falowało. Z różnych miejsc słychoć było chlupot wody, gdy obijała się o brzeg lub drewniane nogi pomostu. Szumiały trzciny. Jakiś ptak pokrzykiwał w ich prostych łodygach. Był ruch. Był dźwięk. Mimo to, było cicho i spokojnie. Stałam na pomoście. Słońce już wstało, chwilę temu. Przeglądało się w tafli jeziora… Czytaj dalej »

Początki

Byle zacząć. Te początki przysparzają mi wiele trudu. Wiele współczesnego kreślenia na ekranie, po którym nie zostaje najmniejszy ślad. Po prostu biała tafla komórki znów gotowa na moje pisanie. W oczekiwaniu na litery. Czysta. Czasem myślę, że już dziś nic nie napiszę. Znowu kreślę. I znowu zaczynam. Upływa godzina, a ja mam przed sobą biały… Czytaj dalej »