Archiwum kategorii: Mysli ulotne

Doliny Jugru

Kiedy wędrowałam przez Doliny Jugru, często spotykałam miejscowych podróżników wędrujących od wioski do wioski z różnymi towarami, przesyłkami, sprawami. Mieli zawsze wesołe oczy i dziarski krok, którego dotrzymanie sprawiało mi trudność, choć przecież tak szybko chodzę. Na ramionach nosili skórzane lub jutowe worki, a podpierali się bukowymi kijami. Służyły im one do obrony przed psami,… Czytaj dalej »

Usypianie

W moim domu mieszka miłość. Taka myśl przebiegła mi dziś przez głowę. Brzmiała jak refren jakiejś piosenki, więc sobie ją tak nucąco powtarzałam w myślach. Obracałam na języku jak słodziutką landrynkę: W moim domu mieszka miłość. Powtarzałam kręcąc myślowe piruety na lodzie: W moim domu mieszka miłość. Taka przyjemna piosenka. W sam raz na wieczór,… Czytaj dalej »

Flo i smocze sny

Kiedy Flo była mała wyobrażała sobie, że dosiada smoka. Miał złote łuski, które lśniły w słońcu. Flo łapała go za czerwoną grzywę i leciała w stronę chmur. Czasem siadała na podłodze, brała ulubione kredki, które miały 64 kolory i rysowała. Dużo złotych łusek i ognistą grzywę. A z tyłu rozgwieżdżone niebo. Albo tęczę. W każdym… Czytaj dalej »

To i owo, krótko

Wczoraj zaczęłam coś pisać. Miał to być wpis tutaj, ale tak się jakoś zadziało, że go pociągnę dłużej i wyślę gdzieś dalej. Choć nie w kosmos. W związku z tym jestem podekscytowana, bo i filcowa książeczka napawa mnie ciekawością i to, co piszę od wczoraj. Na razie nie zdradzam szczegółów, bo boję się, że to… Czytaj dalej »

Tu i teraz

Dni płyną powoli i do przodu. Ostatnio przesuwają się dość rytmicznie, z jednostajnym stukotem kół o szyny. Tada dam, tada dam, tada dam… Oczywiście dzieci wprowadzają sporo przestojów i przyspieszeń w tę jednostajność, ale ostatnio nie jest to tak fajerwerkowo- wybuchowe jak bywało. Postanowiłam uszyć młodszemu synowi książeczkę z filcu i z ogromną radością wróciłam… Czytaj dalej »

Wychodzenie na zewnątrz

Czasami wystarczy ubrać kurtkę i wyjść. Złapać krok chodnika, podeprzeć się latarnią jak wędrownym kijem. Iść przez miasto w sztucznym świetle tych wszystkich żarówek zawieszonych w przestrzeni budynków i ulic. Ludzi wokół niewielu. Większość przemyka chyłkiem, jakby gonił ich mróz i coś jeszcze, o czym nie wspomina się w towarzyskich rozmowach. W ciemności błyskają białka… Czytaj dalej »

Razem

Na śniegu zostawiam dziś ślady i okruchy frajdy z sanek. Chłonęłam witaminę D wpatrzona w błękitne niebo i biel śniegu, cóż za piękne połączenie! Słońce i długie cienie. To też harmonijnie współgra i układa świat w ciekawe wzory. Litery tajemniczego alfabetu, którym Ziemia gada z kosmosem. Znakami naszych przemieszczeń i zatrzymań. Drzew w parku. Domów… Czytaj dalej »

O początkach bez końca

Znów mam taki czas, kiedy w dużej ilości produkuję początki tekstów. Zaczynam o czymś opowiadać, czasem jedno, dwa zdania, czasem kilka akapitów i nagle przestaję czuć temat. Zatykam się i rezygnuję z tekstu. Odkładam na kiedy indziej. Zaczynam nowy i znów, to samo. Rzucona zajawka, porzucona w pół zdania. Już tu się zaczynała uśmiechać zębiskami… Czytaj dalej »

Trudny luty

Koniec stycznia i luty to taki czas, w którym co roku zaliczam spadek energii i chęci na świat. Tak naprawdę staję się jednym wielkim oczekiwaniem na wiosnę, a zebrane latem i wczesną jesienią zapasy ciepła i nadziei z każdym dniem wyczerpują się coraz bardziej. Jak co roku dociągnę na oparach do wiosny, ale przyznam, że… Czytaj dalej »

Rzetelne zmęczenie

Intensywne wieczory z moimi dziećmi mają to do siebie, że kiedy w końcu zapada cisza i ciemność, mnie dopada zaćmienie myślowe i senność totalna. Chwilę temu jeszcze, kiedy to jeden syn skakał po rozłożonej kanapie, a także z kanapy na podłogę i z kanapy na fotel przyśpiewując przy tym tylko jemu znanymi słowami do mikrofonu… Czytaj dalej »