Archiwum kategorii: Mysli ulotne

Wicher

Osmagane podmuchami kwiaty, kołyszą kwietnymi głowami w odwiecznym potakiwaniu na słońce. Źdźbła trawy ździeblą się zielenią i trzęsą wiosennie na wietrze z kwietnia rodem. Ptaki sypią pierzem, przeczesane chłodem i zmierzwione pędem pod prąd. Często siedzą przycupnięte, mając także prąd pod pazurami. Kołyszą się wtedy z prądem dla odmiany, jakby bujały na cyrkowej linie, dając… Czytaj dalej »

Chłopak na Opak

Był sobie chłopak na opak. Miał dwie dłonie i dwie nogi i dokładnie 28 zębów. Ponadto miał głowę, korpus i tors. I całą resztę. Wielu wołało na niego Olek, niektórzy (szczególnie chwilowo spotkani w przejściach podziemnych i innych tłocznych miejscach) po prostu O!. Olek lubił lody latem, a zimą ciepłe rękawice. Liczył kroki do i… Czytaj dalej »

Mucha

Nie wiem, czy mi się dziś snuje cokolwiek. Może jedynie samotna mucha w pustej lecz zamkniętej przestrzeni czaszki. Tłucze się o ściany z dudniącym pogłosem, jaki można spotkać w nieumeblowanych pomieszczeniach o półkolistym dachu. Jej bzyczenie niesie się więc gromko, odbija od gładkich ścian i zwielokrotnia jakby ktoś gdzieś tam w środku operował młotem pneumatycznym… Czytaj dalej »

Zbrodnia w ZOO

Wieść gruchnęła z rana i wstrząsnęła wszystkimi. Była wprost nie do uwierzenia: zabito Zenka, Niedźwiedzia Polarnego. Poruszenie nastało wielkie. To prawda, Zenek nie żałował sobie alkoholu, jak i innych rozrywek. Lubił hazard, panienki, te sprawy. Wdawał się w bójki, to fakt, ale nie groziły śmiercią. Najwyżej komuś po pysku dał i tyle. Tymczasem nie żyje.… Czytaj dalej »

Trudny dzień

Są takie dni, kiedy wszystko idzie jak po grudzie. Konflikty wybuchają średnio co 3 minuty, a czas wlecze się w ślimaczym tempie godzina za godziną. W takie dni staram się po prostu przetrwać w jak najbardziej cierpliwym i empatycznym stylu, choć to niełatwe zadanie. Wiem i to mnie chyba najbardziej podtrzymuje w tych wyżynach łagodności,… Czytaj dalej »

Poszukiwania zawodowe albo spacer w podskokach

Kiedy zaczynałam prowadzić bloga, to między innymi myślałam, że pisanie tutaj pomoże mi w odkryciu, co bym chciała robić zawodowo w życiu. Moje poszukiwania w tym temacie trwają od wielu lat i nie przynoszą specjalnych efektów. Choć tak naprawdę, kiedy teraz o tym myślę, to wydaje mi się, że od wielu lat narzekam na to,… Czytaj dalej »

Wiosna

Za oknem aura przypomina bardziej jesień niż wiosnę. Zaprzyjaźnione drzewo, wierny towarzysz moich wieczorów z komórką w ręku, nocnych pobudek i wczesnych poranków, kołysze i buja ramionami w nierównym rytmie i tempie wichury. Przez chwilę stoi spokojnie, odpoczywa i łapie oddech omywane kroplami deszczu, a za chwilę szuuuuu, chwieje się, chybocze, jakby wielki odkurzacz zasysał… Czytaj dalej »

Szelka

Leżała na parapecie, w słońcu. Rozciągnięta na plecach, zaczepiona prawą przednią łapką o firankę, tylne opierała o framugę okna. Wypięty i rozciągnięty srebrno- szary brzuszek grzał się w promieniach i Szelce było ach!, po prostu cudownie. Przymrużyła oczy z zadowolenia i rozleniwiona rozciągnęła się bardziej, co sprawiło, że w firance zrobiła się dziura od pazura… Czytaj dalej »

Dwa oddechy

W spokojnym oddechu moich dzieci znajduję ufność i bezbronność. Porządne zmęczenie dniem pełnym wydarzeń i zasłużony odpoczynek. Otwartość na świat. Gotowość na jutro. Lubię przyglądać się śpiącym buziom synów. Wygładzone snem, lekko falują w rytm oddechów. Są miękkie i rozluźnione. Słodkie. Kiedy moje dzieci śpią, ich twarze nie zanoszą się płaczem, nie wykrzywiają złością, nie… Czytaj dalej »

Kokon

Dopadł mnie dół. Taki na powitanie wiosny. W sumie, to sezon na prace ogrodowe właśnie się zaczyna, więc wszelkie doły wpisują się w moment. Można nawet powiedzieć, że łapię się w trend sezonowości i życia w zgodzie z naturą. Wolę jednak ten moment, kiedy wygrzebuję się z ziemi, niż ten, w którym dopiero zapadam się… Czytaj dalej »