Archiwum kategorii: Mysli ulotne

Spacer na górę

Dziś jest mi tak, że potrzebuję spaceru. Długiej wędrówki, w której równy rytm kołysze moim ciałem i uspokaja. Stawiam naprzemiennie kroki i kiedy patrzę w dół, migają mi moje stopy, raz prawa, raz lewa, a cała ja przesuwam się do przodu, co ma związek z tymi stopami i ich naprzemiennością. Idę w trampkach. Jakoś tak… Czytaj dalej »

Płacz

Czasami płaczę. Nawet dość często, choć kiedy to piszę, łapię się na tym, że dawno nie płakałam. Łapię się i na tym, że w mojej głowie automatycznie pojawia się pomysł, na lekko ironiczne zdanie w temacie płaczu, w którym używam słowa „mazgaj”. Czyli odruchowo myślę o sobie w kategorii mazgajstwa, dopiero poziom świadomy wprowadza do… Czytaj dalej »

Faza C

Trochę mi dziwnie z tym, że za oknem jeszcze jasno, a ja zaczynam pisać. Jestem zmęczona, jak zazwyczaj, dzieci już śpią, a kaloryfer szumi. Wszystko tak, jak przez ostatnie pół roku, tylko ten brak mroku inny. Nie oblepia mnie żadna ciemność, choć siedzi przyczajona w kątach pokoju i czeka na wychynięcie. Aż trudno uwierzyć, że… Czytaj dalej »

Żonkile na Zamenhofa

Ulica Zamenhofa była wczoraj pusta i żółta. Ludzie zniknęli, może taka pora, a może w ogóle niewielu ludzi można spotkać na ulicach w ostatnim czasie. Żółciły się żonkile i słońce. Pchałam wózek z synkiem wzdłuż szpaleru kwiatów – symboli. Wiatr owiewał nas, terkotał budą wózka, mrużył synowi oczy i przytulał kwiaty do trawy. Było tak… Czytaj dalej »

Odmęty myśli

Noc mnie zazwyczaj zaskakuje. Nagle okazuje się, że już jest i należałoby zasnąć, bo wszystkie moje fragmenty ciała i umysłu dopraszają się o sen. Jednak ja, próbuję jeszcze coś posnuć, wyrwać temu dniu kawałek nocy dla siebie, jeszcze przez chwilę być tu, w krainie myśli przytomnych, by uprzytomnić sobie, co mam na myśli. Problem w… Czytaj dalej »

Szczęściara

Są i takie dni, kiedy moje dzieci nieustannie mnie zachwycają. To bardzo przyjemne. Ciepłe i słodkie jak jakieś świeżo upieczone ciastko z lekką, bezową pianką. W takie dni łapię te wszystkie czułostki, których doświadczam i chowam sobie w specjalnej kieszonce umysłu. Delektuję się dziecięcym zapachem, śmiechem, minkami. Napawam się dotykiem i przytulaniem, które u dzieci… Czytaj dalej »

Butlandia

Dawno temu, jakieś milion słów przedtem, w Butlandii, krainie klejem i obcasem słynącej nastała wielka i władcza Królowa: Sołtysowa Modna. Jej chciwe oczka wielbiły kraje ze wschodu, twierdząc, że lekko skośne. Jej okrągłą twarz wielbiło słońce równie okrągłe, a może nawet ociupinkę mniej. Jej dłonie, mocne i grube uwielbiała społeczność wiejska, przekonana o jej korzeniach… Czytaj dalej »

Przedspanko

Tydzień mamy z takich raczej mocno intensywnych, bo mąż w pracy ma dużo pracy, a ja w domu też się nie nudzę. Siedzenie w domu przez trzy tygodnie daje nam się we znaki, choć muszę przyznać, że ma też swoje dobre strony. Na przykład takie, że moi synowie z każdym dniem coraz lepiej się ze… Czytaj dalej »

Kosmetyczne szaleństwo

W całym tym ostatnim szaleństwie jakim jest pandemiczny świat pełen maseczek, strachu, dezorientacji i zamkniętych różnych miejsc, mój mózg w każdej dostępnej mu wolnej sekundzie, poświęca uwagę nowej pasji, czyli robieniu kosmetyków naturalnych. Na razie głównie w głowie, ale jak powszechnie wiadomo i o czym przypomina wiedza ludowa, od czegoś trzeba zacząć. Tak więc pomiędzy… Czytaj dalej »

Sanatorium na Księżycu

Przywieźli nas tu kosmolotami. Lot był strasznie długi i nudny. Zasnąłem 15-naście minut po starcie i spałem prawie do końca. Mama pytała potem, czy ciekawy jest wszechświat? Nie umiem powiedzieć. I tak nic nie było widać, poza gwiazdami, a poza tym oczy kleiły mi się potwornie. Droga dłużyła. Kosmolot przyjemnie szumiał do snu silnikiem. Obudziło… Czytaj dalej »