Bez tytułu
Wychodzę późną porą, gdy księżyc już na mnie czeka w oddali. Idę wzdłuż własnych marzeń, a czas spomiędzy nocy, ciemną szczeliną przeciska się i spływa poza atmosferę. Pozostawia cienie wydarzeń prześwietlone na kartach pamięci. Rejestruję kierunki świata według słuchu, bo światła miasta przytłumiają gwiazdy. Liczę latarnie i kafle chodnika, by trafić kiedyś z powrotem. Rzucam… Czytaj dalej »