Archiwum autora: Snuje mi się

Na przystanku

W jasnych plamach słońca odkrywam fragmenty świata namalowane ciemną kreską cienia na chodniku. Już noszę czapkę, choć jeszcze tylko bluzę. Maskuję twarz kominem, ukrywam się w jego pomarańczowych liściach printu. Zawsze to jakiś sposób na przetrwanie. W promieniach słońca czuję jak odtajają mi ręce zmarznięte cieniami poranka. Droga słońca zatacza jesienne ktęgi, płaskie i niewysokie.… Czytaj dalej »

Powodzie i zalania

Dziś jestem rozbita. Na milion małych kawałeczków. Jak lustro lub gruba szyba na przystanku. Trzymam się jakoś, jestem jedna, ale calutka popękana. Wykończona fizycznie, psychicznie i emocjonalnie. Taki dzień. Ósmy dzień delegacji męża. Ósmy dzień totalnie non stop z maluchami. Śpię z dziećmi, kąpię się z nimi, jem, gotuję, bawię się… Z taką włączoną czujnością… Czytaj dalej »

Kołysanka

Głowa mi pęka, a świat niewyraźnieje. To zmęczenie. Dni z mężem gdzieś hen, płyną dość równo, z bezustanną intensywnością i natężeniem. Nie narzekam, jest naprawdę dobrze. Po prostu o tej porze dopada mnie zmęczenie. Owija kosmatą łapą głowę i coś wbija. Jakieś małe, szpilowate pazurki. Zwiewam przed nim w sen. Zakopuję się w kołdrę i… Czytaj dalej »

Krople myśli

W kroplach deszczu na ziemię spada milion myśli na minutę. Każda myśl o czym innym. O miłości. Pragnieniu. Szczeniaku. Szczęściu. Ziemia robi się wilgotna i porośnięta myślami jak szczeciną. W kałużach brodzą kalosze. W myślach szurają psie nosy. Szukają kości. Albo szczęścia. Idę przez mokre miasto pełne opadłych myśli. Po policzku spływa mi jedna z… Czytaj dalej »

3xzet czyli zmęczenie, zmiana i zasypianie

Zapomniałam, jak bardzo jestem zmęczona po całym, samotnym dniu z dziećmi, ale szybko mi się przypomniało. To pierwszy dzień delegacji męża. Jeszcze tylko trzynaście i wróci. Najtrudniejsza zawsze jest zmiana. Kilka dni przed wyjazdem odczuwam lęk i choć staram się go sobie racjonalizować, to on nie znika. Dlatego wymyślam plany Be. To go zmniejsza, bo… Czytaj dalej »

Pomiędzy

O tej porze, która właśnie nastała, stać mnie już tylko na snucie powolne i przyziemne. Takie rozpełznięte nisko, kłębiące się sennie, umorusane mrokiem. Snucie po ciemku, często bez latarki i niemal z zamkniętymi oczami. Zresztą widzenie o tej porze spada do zera. Świat wokół zapada się w sobie, jakby na kilka godzin połknęła go czarna… Czytaj dalej »

Rozmazany

Są takie dni, kiedy świat rozmazuje mi się przed oczami. Widzę wtedy wszystko jakby lekko ruszone, niewyraźne i nie zawsze czytelne. Trudno powiedzieć, czemu tak się robi, choć jest to dziedziczne. Póki co żaden lekarz nie odkrył, cóż to za tajemna siła rozmywa mój świat. Może to zmęczenie, może astygmatyzm. A może ktoś wylał na… Czytaj dalej »

Wędrówka z gwiazdą

Do kieszeni chowam gwiazdę. Zrywam ją z nieba, przecieram o koszulę i wkładam pomiędzy chusteczkę a klucze do domu. Teraz przy każdym kroku gwiazda wydaje cichy dźwięk, kiedy uderza o klucze, jakby chciała coś powiedzieć. Idę ulicą miasta, które tonie w odmętach nocy. Fala wieczoru nadeszła niespodziewanie szybko i przyzwyczajeni do lata mieszkańcy, uciekali w… Czytaj dalej »

Zatkany

Cały świat wydaje mi się dziś zatkany. Jak wielka wanna pełna wody. Wydarzenia chlupoczą o emaliowane brzegi przy każdym ruchu kąpiącego. Woda pryska na naderwaną zębem czasu i dziecięcą ciekawością tapetę. Albo jakby świat się zakorkował niczym wylotôwka z Warszawy w piątek wieczorem. Każde wydarzenie sunie powoli za poprzednim, przystaje, czasem trąbi. Wszystkie tłoczą się… Czytaj dalej »

Klik

Dni galopują ostatnio jak dzikie, ledwo zdążę otworzyć oczy, a już nadchodzi czas snu i nawet nie tyle, co muszę je zamykać, ile same się zamykają. Wczoraj padłam o 21:00, ledwo posnęły dzieci. Dziś jeszcze chwilę piszę, ale niedługo, bo czuję, jak ogarnia mnie zmęczenie. Zaczyna od stóp, stają się miękkie i bezwładne, potem otula… Czytaj dalej »