Podskórny smutek

przez | 1 marca 2022

W moich żyłach krążą drobiny smutku. Jak płytki krwi poruszają się po moim organizmie, wnikając we wszystkie części ciała. Smutek spowija mnie podskórnie jak wielooka siatka. Przepuszcza przez siebie światło i ciepło, a także ptasie okruszki szczęścia. Czasem jednak odciska się mocniej i wyraźniej na moim ciele. Wżyna głęboko rozpaczą, poczuciem straty, melancholią. Chodzę wtedy odrealniona, wycięta ze świata i przyglądam się wydarzeniom jakby zza odymionej szyby. Życie płynie obok, klatka po klatce i bardziej przypomina ciekawy okaz w gablocie niż wydarzenie, w które chcę się włączyć. Może to zwykła niechęć do zmian, może utrata poczucia bezpieczeństwa, a może wściekłość i żal, trudno powiedzieć. Odpowiedzią i tak jest smutek. Płynie i płonie we mnie jak błękitne złoża nieznanego metalu. Mrozi wnętrze, kiedy zastyga w milczeniu i bezsilności. A czasem tylko ćmi. Jego błękitny ogienek tli się zawsze we mnie, choćby głęboko ukryty w fałdach codzienności. Można go dostrzec w źrenicy. Tak gdzieś pomiędzy mrugnięciami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *