Senność

przez | 4 grudnia 2021

Dziś senność stuka do mojej głowy. Kładzie się ciężarem na powiekach, spowalnia oddech i myśli, obezwładnia ciało. Trochę bym chciała coś porobić, popisać, może coś przeczytać, a zarazem mam ogromną ochotę poddać się ogarniającej mnie senności i odpłynąć gdzieś hen, w krainy odpoczynku. Może dziś zawędruję w świat równoległy pełen kwitnących drzew jabłoni, śliw i wiśni. Białe płatki kwiatów będą wirowały w powietrzu i przysiadały na moich włosach, a pod gołymi stopami poczuję zieloność trawy. Na twarzy będę miała słońce. Takie sny dzieją się czasem, a średnio raz do roku ich wymiar przecina się z wymiarem ziemskim, serwując nam je na jawie. Może dziś uda mi się tam przedostać przez senny labirynt światów niepoznanych. Wiem, że muszę wejść w ogromne wrota i kierować się na południe. Potem to już wszystko zależy od tego, co spotkam. Może sznurek latawca, a może błękitną kredkę. Senne wędrówki są takie nieoczywiste. Można w nich się zapętlić albo rozrysować. Ulecieć lub odpłynąć. Zapaść na sen, wywrócić na drugą stronę, odwirować. Można też otulić się ciemnością jak kołdrą i przeżyć całonocną czerń. Aż do bieli świtu. W tej bieli białe płatki lecące z nieba mogą być przez chwilę tym, czym chcę. Choć ostatecznie są zawsze tym, czym są. Kawałkiem nieba z mroźnym posmakiem zimy. Smakuję je końcem języka i zasypiam. Z marzeniem wiosny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *