Dziś jestem…

przez | 27 lipca 2021

… oszołomiona. Przyszły do mnie zamówione oleje, maceraty, ekstrakty, hydrolaty, składniki aktywne, olejki czyli absolutnie wszystko, co mi się marzyło do wypróbowania. Jest tego tyle, że nie do końca mieści się w łazience. Kiedy zapowiedziałam mężowi, że czeka nas zakup nowej szafki, bo mi się oleje nie mieszczą, spytał uprzejmie, czy przypadkiem nie potrzebuję większej chałupy, by te wszystkie zamówione skarby pomieścić. No cóż… potrzebuję. Ale zacznę od szafki.

… podekscytowana i rozproszona myślowo. Moja głowa wykonując cały dzień różne codzienne sprawy, równolegle obmyśla kilka receptur, zastanawia się nad zapachami ukrytymi w słoikach, stara się przypomnieć mi na co był olej z baobabu i do czego planowałam użyć ekstraktu z rokitnika. Tyle naraz dzieje się w mojej czaszce, że nie wiem, czy niebawem nie zacznie dymić uszami.

… ciekawa i rozmarzona. Najchętniej usiadłabym wygodnie i do tego w samotności. Obstawiłabym się tymi wszystkimi buteleczkami i słoikami i napawała nimi. Odkręcała, wąchała, dotykała. Patrzyła sobie. Myślała.

… szczęśliwa. Tak bardzo, że czuję, że dusza we mnie podskakuje. Zrobiłam sobie taką radochę, że nie wiem czy przypadkiem nie eksploduję. Co razem z dymieniem czaszki może zorganizować nam akcję straży pożarnej, z tymi wszystkimi wspaniałymi błyskami błękitnych świateł, drabinami, a przede wszystkim dzielnymi strażakami, którzy bohatersko wspinaliby się po onych drabinach. Całość zapewne wywołałaby wiele radości u moich synów z elementami rozdziawienia paszczy i oczu okrągłych jak spodki, więc jakby co, mogę eksplodować bez wyrzutów sumienia. Tylko bałagan jutro będzie. Ściany i sufit obsmolone, a podłoga zalana wodą i pianą. No i kto będzie musiał to sprzątać? No?

… zmęczona. Emocje tak na mnie działają. Robię się senna totalnie. Muszę odreagować. Pewnie fakt, że ostatnią noc prawie nie spałam, bo mój młodszy syn wiercił się niemożebnie i ciągle chciał piersi, też nieco wpływa na aktualny stopień usennienia. Więc zaraz przejdę tę codzienną bramę, w której na chwilę znikam, choć przecież nadal jestem…

… odpłynięta i milcząca. Rozmywam się w pościeli. Rozlewam na łóżku w kałuży snu. Staję się kroplą o różnej konsystencji. Zależy od nocy. W pogodne, odbija się we mnie księżyc. W ponure, zaplątują się we mnie kłaczki chmur. Czasem piję deszcz, kropla po kropli, a w te parne, burzowe noce, paruję, by nad ranem spaść ulewą. Budzę się wtedy rześka, a parapet lśni wilgocią jak drzewa za oknem. Na szybie i poduszce znajduję ślady kropli. Oczy przecieram z przebudzenia i łez. Zaczynam dzień.

Jestem gotowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *