Spacer w deszczu

przez | 4 lipca 2021

Lubię chodzić w letnim deszczu. Na głowę kapią wtedy pojedyncze krople, a mimo to jest ciepło. Pachnie mokrą ziemią, mokrą trawą, mokrym asfaltem i mokrymi liśćmi. Ludzie znikają. Można iść pustą ulicą wśród deszczu. Delektować się w ciszy zapachem, powietrzem i latem. To bardzo przyjemne.

Na placu zabaw jesteśmy wtedy sami. Zabawki, drabinki i nawet piasek należą do nas. Deszcz nadal kapie na głowy, ale mój syn ściąga buty, bo tak przyjemniej. Ostrożnie sprawdza gołą stopą śliskość mostków i wąskich przejść, zawieszonych wysoko. Widzę jak pokonuje swój lęk, uczy się zaufania. Po kolejnym razie idzie pewniej, w którymś miejscu przestaje się trzymać. Widzę satysfakcję i radość na jego twarzy. I kroplę deszczu, która spływa za uchem.

W drodze powrotnej wstępujemy na lody. Nie ma kolejki, w końcu pada. Siadamy w restauracyjnym ogródku i jemy smakowe kulki przyglądając się mokrej ulicy. Tory tramwajowe lśnią od wody i kiedy nadjeżdża tramwaj spod jego kół tryska fontanna. Niedaleko przebiega zmokły, ale wesoły pies. On też lubi deszcz, choć co jakiś czas otrząsa futro bryzgając kroplami na boki. Nasze wafelki są wilgotne i ciągnące, ale lody pyszne.

Wracamy do domu mokrzy i trochę zmarznięci. Nieprzemakalne spodnie okazują się nieprzemakalne jedynie z nazwy. Za to moja bluza mogłaby pomieścić ze dwóch synów i jeszcze zostałoby trochę miejsca. Otulam go w nią ciasno i pędzimy pomiędzy spadającymi kroplami w stronę klatki. Deszcz bębni o chodnik i o nasze mokre głowy. Obmywa twarze.

Dom przyjmuje nas ciepłem i suchością. Jak wielki ręcznik frotte. Otulamy się jego długością i czytamy książkę. Litery błyszczą na kartce jak krople. Spadają na nas w rytmie deszczu. Do wtóru stukotu za oknem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *