Dystanse

przez | 21 maja 2021

Nadal wychodzę z zimy. Otrząsam się i otrząsam, jak psiak po wytarzaniu w śniegu. Kiedy idę ulicą, wciąż jeszcze, co jakiś czas, wypadają ze mnie ściśnięte grudki zimy. W słonecznych plamach na chodniku stają się wilgotne i ulatujące. Po chwili całkiem znikają. Jak wiele ich jeszcze we mnie?

Wychodzę z domu odmaseczkowana. Wreszcie. Czuję dotyk wiatru i słońca na twarzy. Dotyk wzroku przechodniów na wargach i brodzie. Swobodnie oddycham. A jednak mniej głęboko i dosadnie. Jakbym jeszcze nie uwierzyła, że to prawda. Jakbym bała się, że to na chwilę. Która zaraz minie.

Wciąż mijam ludzi w maskach. Dotykam z przerażeniem twarzy, bo może o czymś zapomniałam. Albo nie wiem. Ten ostatni czas pełen jest rozporządzeń, zmian zasad i nowych reguł. Mam wrażenie, że nie nadążam. Może w tym wszystkim zapomniałam zmienić czas i ciągnę na zimowym.

A jednak zdążam do dentysty czy przedszkola. Mijam zegary metra zsynchronizowane z zegarem kosmicznym i zgodne z moją komórką. Telefoniczną. Pozostałe moje komórki są bardziej niezależne i żyją w swoim czasie. Bliżej nieokreślonym.

W windach spotykam staruszki. Uśmiechnięte pod materiałem maski. A czasem przerażone. W dwóch parach rękawiczek naciskają przycisk parteru łokciem. I nie patrzą w oczy.

Dystanse w metrze są zazwyczaj mniejsze od zarządzonych. Pasażerowie są pośpieszni, więc nie czekają. Stoją bliżej, choć pełni wzajemnego dystansu. Mało kto przesuwa się, by zrobić miejsce dla wózka. Mało kto ustępuje staruszce. W końcu miejsca są. Takie pomiędzy. Dystans wytworzył precedensy i dał preteksty. Do ludzkiego dystansu od życzliwości.

Kiedy idę ulicą powtarzam sobie te wszystkie cudowności wiosny. Nawet wtedy, kiedy smaga mnie po plecach chłodny wicher, myślę o tym, jak wspaniale wyjść z domu tylko w ciepłej bluzie. W lekkich i wygodnych butach. Może nie zdążą przemoknąć, choć zaczęło padać. Zresztą szybko wyschną, bo kaloryfery jeszcze w nocy grzeją. Chłodny maj brzmi wymownie nie tylko w odniesieniu do pogody.

Czuję zapach zieleni po deszczu. Tego mam pod dostatkiem. Zanurzam się w tym zapachu i kolejny raz wołam w sercu: Wiosna!

Mogłabym podskoczyć, ale jakoś nie mam siły. Może to ta nieodpadnięta gruda zimy mi ciąży. A może mam za duży dystans do siebie i trudno mi się usłyszeć. A szkoda. Mogłabym się zdobyć na odrobinę ciepła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *