Wicher

przez | 11 kwietnia 2021

Osmagane podmuchami kwiaty, kołyszą kwietnymi głowami w odwiecznym potakiwaniu na słońce. Źdźbła trawy ździeblą się zielenią i trzęsą wiosennie na wietrze z kwietnia rodem. Ptaki sypią pierzem, przeczesane chłodem i zmierzwione pędem pod prąd. Często siedzą przycupnięte, mając także prąd pod pazurami. Kołyszą się wtedy z prądem dla odmiany, jakby bujały na cyrkowej linie, dając popis artystycznej równowagi i stoickiej postawy wobec sił natury. Owady przypadają do ziemi, jakby prowadziły manewry. Na poligonie trawnika wicher wykazuje się bronią tchnienia o ogromnej sile rażenia. Wszystkie insekty padają jak muchy. Okopane ziemią próbują przetrwać, nie dać się porwać dla przekoziołkowania kilkunastu metrów gdzieś hen i rzucenia o asfalt bez kasku czy hełmu, choć w pełnym opancerzeniu. Połamane stelaże skrzydeł kikuczą smutno w górę jak okrzyk bezsilności. Lecz znaczna część insekcich oddziałów trzyma się twardo łodyg i ziemianek, połączonych labiryntem tuneli wydrążonych w ziemi. Owadzie podziemie szykuje się na bój o przetrwanie, lecz potrzebuje jeszcze czasu. Póki co mrowi się i troi, nie ustępując w pracy u podstaw do wyfrunięcia i zdominowania połaci trawnika. Dziś jeszcze nie nastał dzień na ostateczny zryw, w którym nastąpi przejęcie dostępu do kwiatów, nektarów i powietrznej przestrzeni. Dziś jeszcze rządzi nimi porywistą ręką wiatr i smaga, i chlaszcze, batoży, pokłada, porywa i wzbiera. Jakby w ostatnim tchnieniu, w którym przewidziano klęskę i upadek. Odebranie mocy i przestrzeni w odwiecznej walce pór roku, kosmicznych przekrętów Ziemii i międzygwiezdnych konszachtów z Księżycem. W tym układzie, ten pełen porywów gniewu wiatr, jest tylko nic nie znaczącym podmuszkiem. Kaprysem zimy i słabostką wiosny. Zaraz uleci i przeminie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *