Dodo i Świat Obok, rozdziały XI i XII

przez | 24 lutego 2021

Wreszcie pojawił się O!, a zaraz za nim Szelka. Oboje byli umazani sadzą. Usiedliśmy we czwórkę na ziemi i opowiedziałam im o moim poukładaniu się myśli w głowie i planie, jaki mi do niej przyszedł. P! klasnęła w dłonie, a Szelka starannie wylizała sobie łapę. Potem obie pobiegły w stronę Potwora. Bałam się o nie, a zarazem wiedziałam, że to nasza jedyna szansa. Z każdą chwilą zaczynało być coraz gorzej.

Potwór szalał. Spod jego stóp leciały iskry, tak bardzo był wściekły. Porwał głaz i rzucił nim w grupkę Dzieci Alfabetu, które na szczęście uciekły i nic się im nie stało. Razem z O! dawaliśmy znaki, by wszyscy schronili się za skałami. Pierwszy przybiegł Balbiś. Jego futro przestało być białe, ale miał dobry humor. Kiedy poczuł się bezpieczny od razu zaczął mruczeć, choć z rany na szyi kapała mu krew. Dzieci stłoczyły się wokół nas, wszystkie były umorusane sadzą i podrapane. Brakowało Z!, ale mieliśmy nadzieję, że wszystko z nim w porządku, tylko poleciał daleko. No i nie było Szelki i P!.

W tym momencie usłyszeliśmy mlaśnięcie i Potwór przestał istnieć. To było nagłe i całkiem niespodziewane. Myślałam, że będzie bardziej widowiskowe. Ale tylko wszystko wokół nas zawirowało i zaszumiało. A potem powietrze stało się bardziej czyste i zobaczyliśmy, że P! i Szelka do nas biegną.

– Mamy! – krzyknęła Szelka.

– Co macie? – spytał J!.

– Wykradłyśmy Potworowi literę „P” z jego imienia. Stąd to zamieszanie. Został tylko Otwór. – powiedziała P! i okręciła się z radości na pięcie. – Ona chyba jest twoja, Aweł.

Chłopiec Bez Imienia chwycił swoją literę i nagle nabrał barw. Przestał być taki jasny i blady.

– Już wiem! Już wiem! – zawołał. – Mam na imię Paweł! Dziękuję wam za to, że znowu mogę być sobą.

– Ja nadal mam mnóstwo sierści – powiedział Kot Z Dużą Ilością Sierści. – Może chcecie mi zabrać „s”?

Wszyscy się roześmialiśmy.

Rozdział XII

Świat wokół nas nadal był szary i ponury. Jednak brak Potwora sprawiał, że czuliśmy się bezpiecznie. Podeszliśmy wszyscy do otworu w ziemi, który pozostał po Potworze. Wciąż wirował.

– Ostrożnie – powiedział O!. – Trzeba czymś to zatkać.

Włożyłam w otwór moją wiosenną gałązkę. Ziemia zadrżała i zamknęła się. Otwór zniknął. Gałązka wystrzeliła w górę i stała się pięknym drzewem. A potem zobaczyłam, jak wyrasta trawa obok mnie! Naprawdę! Cały świat ożył, a pył i kurz zaczęły znikać. To było piękne i dobre. Wszyscy patrzyliśmy na słońce, niebo niczym nie zasłonięte i po prostu się śmialiśmy. Koty zaczęły mruczeć, a Dzieci Alfabetu ganiać się w berka. I wtedy zobaczyliśmy tęczę.

Tak po prostu chlusnęła kolorem i stała się łukiem. Uściskałam wszystkie Dzieci Alfabetu, O!, koty i Pawła. A potem weszłam w bramę tęczy. Poczułam, że ktoś chwyta mnie za dłoń.

– Wreszcie się obudziłaś! – krzyknęła mama i uśmiechnęła się. – W ogóle nie mogłam cię dobudzić. Chcesz jajko na miękko czy biały ser na śniadanie?

Nawet nie wiecie, jak bardzo ucieszyłam się z tego,  że widzę mamę. Przytuliłam się do niej mocno.

– Ser – powiedziałam i przetarłam oczy.

Dobrze było poczuć,  że wróciłam do domu. Popatrzyłam przez okno na mój świat. Był taki bardzo mój – bliski i znany. Na parapecie siedział Duży Niedźwiedź, uściskałam go. A potem… Potem namalowałam Sztruksa. Może nie był to idealny rysunek, ale wyglądał tak:

Prawda, że był bardzo koci? Miałam nadzieję, że dzięki temu wróci do Świata Obok.

Wdrapałam się na kolana taty i zjadłam mój ser.

Nie zrobiłam rabanu o kota i brata. Ale powiedziałam rodzicom, że chcę grać na trąbce. A co mi tam!

Koniec

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *