Dodo i Świat Obok; rozdział VI

przez | 19 lutego 2021

Ruszyliśmy w podróż. Dolina Tęczy była daleko przed nami. Szliśmy przez szary krajobraz, zniszczony przez Potwora. W pewnym momencie na naszej drodze spotkaliśmy trzy koty. Miałam wrażenie, że zjawiły się znikąd, ale to dlatego, że wokół ciągle unosił się szary pył spalonych historii i często nie było widać niczego.

– Cześć, Dodo – zagadnął jeden z kotów. – Mam na imię Szelka. A to Balbiś i Pysia, moi i twoi przyjaciele. Przyszliśmy z uwagi na Sztruksa, był naszym bratem.

Odebrało mi mowę, ponieważ każdy z kotów był zupełnie inny i ostatnią rzeczą, o której bym pomyślała to to, że są rodzeństwem. Pysia miała piękne, puszyste futro w różnych kolorach: rudym, białym i czarnym. Była płochliwa i szybka. Balbiś był umięśniony, a zarazem jakby pozbawiony refleksu, choć bardzo przy tym sympatyczny. Jego futro było białe z burymi łatami. Natomiast Szelka była mała i drobna i wyglądała, jakby jej futro ktoś przypalił ogniem. Gdzieniegdzie była rudawa, w większości szarawa, a pod tym wszystkim przeświecała biel. Wyobraziłam sobie, że tak naprawdę jest białym kotem, który się przypalił i wytarzał w popiele. I trudno było jej nie lubić. Miała w sobie coś szelmowskiego.

– Jesteście z Kociej Wólki? – spytałam, a kiedy koty skinęły głowami, powiedziałam: – Cieszę się, że jesteście. Bardzo lubiłam Sztruksa.

I poszliśmy dalej.

Dotarliśmy do Zapomnianych Jaskiń i postanowiliśmy w nich spędzić noc. Dzieci rozpaliły ogień i naznosiły wody z podziemnego strumienia. Koty w tym czasie pielęgnowały pazury i polowały. Usiedliśmy w największej jaskini, na środku której płonęło ognisko i nabijaliśmy na patyki kocie zdobycze do upieczenia. Balbiś ułożył się blisko ogniska i wystawił swój brzuch w jego stronę. Był tak cudownie leniwy i ciepły, że zapominało się o czekającym nas niebezpieczeństwie. Szelka zniknęła, a Pysia zwinięta w kłębek ni to drzemała, ni to była czujna.

Spytałam O! o jego imię. Zawsze mnie zastanawiało czemu jest właśnie takie. Opowiedział mi o Dzieciach Alfabetu:

– Wiesz już o tym, że Świat Obok powstaje z marzeń i wyobraźni. Żeby opowiadać historię musi istnieć alfabet. My, Dzieci Alfabetu, nosimy skarb każdej litery. Znamy jej sekret i jesteśmy nią. Trudno to wytłumaczyć, ale mamy także władzę nad używaniem jej przez innych.

– Czyli jeśli jestem Dodo, to sekret do liter mojego imienia masz ty i D! Ale co to oznacza?

– „Dodo” to nie tylko twoje imię, to trochę też ty. Gdyby ktoś ukradł ci „d”, to byłabyś „Oo”. Wiadomo, że wciąż byłabyś tą samą dziewczynką, ale coś by się jednak zmieniło. Język, na który składa się alfabet, ma znaczenie dla każdego z nas. On nie tylko opisuje świat dookoła, on wpływa na ten świat – na ludzi, zwierzęta i rośliny.

– Rozumiem, O! – krzyknęłam z radością. – Uwielbiam od dziecka zabawy słowne i różne opisywanie świata. Jest słowo ość, które oznacza cząstki szkieletu ryby. Z tego słowa możemy stworzyć inne, na przykład „kość” lub „złość” dodając tylko z przodu „k” lub „zł”. To jest niesamowite!

– Wiedziałem, że zrozumiesz! – ucieszył się O!. – Litery są jak klocki, z których buduje się słowa. Można je przesuwać, wyjmować i zastępować, wtedy zmienia się kształt budowli i jej znaczenie.

Zmieniłam temat:

– Masz pomysł, jak pokonać Potwora?

– Nie bardzo – zmartwił się O!. – Znam się tylko na literach i dobrych rzeczach, nie mam pojęcia o walce.

– Są jeszcze koty – powiedziałam i zamyśliłam się. – Może one coś o tym wiedzą?

– Może – przytaknął O!.

To był cudowny wieczór. Blask ogniska odbijał się na ścianach jaskini w podłużne wzory. Dzieci Alfabetu pięknie śpiewały, a do tego koty podkładały swoje murmurando. Było ciepło, blisko i bezpiecznie, choć pieczona mysz była strasznie niedobra. Przez chwilę zapomniałam, co nas czeka i zasnęłam. Śniły mi się litery. Wirowały w powietrzu i układały w różne słowa. Na sam koniec litery ułożyły się w słowo POTWÓR i obudziłam się przerażona.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *