Wczoraj zaczęłam coś pisać. Miał to być wpis tutaj, ale tak się jakoś zadziało, że go pociągnę dłużej i wyślę gdzieś dalej. Choć nie w kosmos.
W związku z tym jestem podekscytowana, bo i filcowa książeczka napawa mnie ciekawością i to, co piszę od wczoraj. Na razie nie zdradzam szczegółów, bo boję się, że to zagadam i sczeźnie w zarodku, a tak to może rozkwitnie i się ogólnie rozbucha.
Więc teraz prowadzę poczwórne życie, w którym trochę mnie w codzienności, trochę w stronie z żabą z długim językiem, trochę w nowej historii, a trochę tu, na blogu. Takie tam cztery równoległe rzeczywistości poupychane w moim życiu. Chwilowo mnie nieźle napędzają. To ten fajny moment, za który później pewnie zapłacę wyczerpaniem i pustką. A może wcale nie. Staram się myśleć, że nie musi być tak, jak dotychczas. Wszystko wciąż jest w ruchu i się zmienia. O ile dość stałym jest, że po nocy nastaje dzień, o tyle w moim życiu po uniesieniu może nadejść… inne uniesienie. Choć spadek, oczywiście, też. Zobaczymy.
Często myślę ostatnio o ciekawości, nadziei i życzliwości. Wszystkie wydają mi się ważne. Wszystkie też bardzo lubię. Chciałabym o każdej z nich coś napisać, ale jeszcze nie jestem gotowa, bo już kilka razy próbowałam i to wciąż nie to, co czuję, że chciałabym opowiedzieć.
Póki co kończę i zwiewam ku innemu tekstowi, który na mnie czeka za załomem ekranu. Zanim padnę, a padnę całkiem niebawem, bo choć dzisiejszy dzień był super przyjemnym, rodzinnym dniem, bez skoków adrenaliny i powodów do stresu, to przejawiam klasyczne objawy zmęczenia. Typu opadanie powieki i odpływanie myślowe w siną dal. A tu muszę się ciągle z onej dali przywoływać do powrotu, bo tekst czeka, choć zając i uciec może.
Aaa, jeszcze śpieszę donieść, iż obudziłam się rano i myślałam, że nieźle pospałam, bo za oknem było już jasno. Okazało się, że jest 6:34. Więc naprawdę każdego dnia jesteśmy bliżej wiosny! Choć trochę na minusie jest. Ale lubię wieczory, kiedy tak sobie tu stukam w ekran, a stopy trzymam w kaloryferze podkręconym na czwórkę. Uwielbiam to oddolne ciepełko. I jak najwięcej go dziś wszystkim życzę. I jutro też.