Smaki życia

przez | 16 listopada 2020

Czasem zagłębiam się w przeżywanie świata. Zsuwam się w szczeliny pełne świateł i cieni. Odczuć, niedoczuć, pęknięć. Bulgocące. Niedostępne. Ukryte. Wchodzę w nie coraz głębiej, dalej, do samego wnętrza, w którym bywa pięknie, choć i zabójczo. Czasem fascynująco, czasem strasznie. Przejmująco. Zawsze intensywnie. Niemal do bólu.

Wszystko, czego doświadczam przeżywam całą sobą. Każdym zmysłem. Wyostrzonym, czujnym, nastawionym na poznanie. Jestem wiecznie gotowa na przeżywanie świata w każdym jego kawałku. Odczuwanie życia każdym moim fragmentem. Doznawanie istnienia do samego wnętrza. Tam gdzie boli. Gdzie jest najprawdziwiej.

Smakuję słodycz. Rozkosz życia w jego najmilszych aspektach. Czuję radość, ekscytację, przyjemność. Jestem absolutnie szczęśliwa. Delektuję się tym, jak najpyszniejszą landrynką. Bawię się językiem i chowam w policzku. Ssę powoli, choć czasem nie wytrzymuję i gryzę. Chcę poczuć radość jeszcze bardziej. Mocniej. Do samego mózgu. Jestem w niej niecierpliwa. I chciwa. Chciałabym więcej i więcej. Nigdy mi dość. Zawsze mi mało. Jak słońca.

Gorycz osiada mi we wnętrzu ust jak pył, który długo przepłukuję wodą. W końcu znika, choć jeszcze przez kilka dni pojawia się jak wyrzut sumienia. Gorzkie przypomnienie tego, co smakowało żółcią. Pogarda dla innych, którą odczułam jak własną. Lub jakby to mnie wysmagała. Zawsze przechodzi przeze mnie jak walec. Przeżuwa i wypluwa. Czuję się nią sponiewierana. Zawiść. Nienawiść. Przemoc. Trudno ścieralny smak. Charakterystyczny. Często pełen posmaku krwi. Żelazisty. Pełen bezsiły.

Smutek smakuje słono. Dużo w nim łez. Tak już mam, że płaczę. Przez wiele lat bardzo starałam się tego nie robić. Do momentu, kiedy ciśnienie upchniętych łez nie spowodowało wybuchu, a ja rozsypałam się na miliony kawałków po całej kuchni. Przez chwilę byłam jak konfetti. Tylko akurat nikt nie planował imprezy. Więc się pozbierałam. Powolutku. Starannie. Ze łzami w oczach. Ze słabością, która daje siłę.

Złość jest pikantna jak jalapeno. Albo habanero. Jak ostre słowa, które tną powietrze. Ma wyrazisty smak. Wibruje krzykiem, wybucha gniewem. Ulatuje w górę. Mówi wyraźne nie. Broni lub atakuje. Jak wewnętrzny rycerz. Obrońca granic. Mimo wszystko czuły. Przede wszystkim wierny.

Spokój ma w sobie coś z umami. Jest wyśmienity. Smakuje glutaminianem i chciałoby się dodać go do wszystkiego. Sypnąć. Domieszać. Dolać. Od razu ze dwie łyżki.

Przyglądam się mojemu ciału. Reaguje na smaki. Bywa spięte, rozluźnione, zwiotczałe. Otwiera się i zamyka jak skrzynka. Puzderko. Książka. Bywa miękkie, zrelaksowane. Unoszące się na wietrze. Silne. Pewne siebie w trwaniu. Stanowcze. Kiedy indziej staje się napięte. Czujne. Pełne węzłów pod skórą. Delikatne. Uwrażliwione. Rozjątrzone bólem. Zwija się. Krzyczy. Szarpie. Moje ciało opowiada o mnie. Opowiada mi o sobie. Pokazuje. Prowadzi do odpowiedzi. Reakcji. Prowadzi mnie we mnie. Jak nitka w labiryncie.

Uczę się używać słów. Od nowa. W nazywaniu smaków. W określaniu położenia ciała względem życia. Duszy względem świata. Rozpoznaję smaki i nazywam je imionami uczuć. Doprawiam potrzebami. Rozrysowuję. Wyśpiewuję, przemilczam. Zależy jaką przyjmuję taktykę. Rozgryzienie problemu. Przepłynięcie smaku. Wyzwolenie ciała. Akceptacja.

Trudzę się czasem w życiu. Radzę sobie różnie. Brodzę w dobrych momentach. Brudzę w gorszych ręce. Nie nudzę się. Błądzę po manowcach własnych myśli. Odkrywam ich zawiłości. Dodatkowe kilometry rozkmin. Przemyśleń nad sobą i nad światem. Czasem ciekawych, a czasem niepotrzebnych. Rozbijam rozmowy na drobne kamyki słów. Czerwienieję na wspomnienie gaf. Zamykam się na wpadki.

Z tych momentów czerpię. Bardzo różne rzeczy. Doświadczenia, nauki, nowe myśli. Powody do kolejnych rozkmin. Dodatkowe korytarze labiryntu. Niepoznane wcześniej smaki. Doprawione o kolejny odcień samopoznania. Staję się silniejsza. Dorośleję. Wyrastam. Z buntów i ucieczek. Coraz częście spoglądam w swoją twarz ze szczerością. Otwartością na prawdę. Z samopoznaniem. Gotowością na świat. Z chęcią do życia. We wszystkich jego smakach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *