Noce na półsen dzielone. Pełne przebudzeń, płaczu, pojękiwań. W niewygodnych pozycjach, z piersią na wierzchu, dziwnie wygiętym kręgosłupem. Czasem przetrwane w pozycji półsiedzącej, a czasem i bez pół. Przerywane okrzykiem: Mamo! Chwytane łapki, wtulone łebki, ssące usta. Bezustanne zbliżanie, dotulanie, czucie. Blisko, bliżej, naj.
Noce czarne jak smoła, oblepiające twarz snem i ciemnością, z których ciężko wychynąć i powrócić do świata. Klejące do poduszek, przyduszone kołdrą. Pomiędzy dziećmi. Jak przywiędły liść sałaty pomiędzy połówkami bułeczki zabranej do szkoły. W folii, przywalona kilkoma podręcznikami i zeszytem z matmy. Matka. Zachciało mi się.
Noce z tym samym widokiem za oknem. Choć codziennie innym. Te same gałęzie. Z liśćmi latem, nagie zimą, kołysane wiatrem, statyczne, szumiące, ciche, z ptakiem. W tle niebo. Czasem zachmurzone, kiedy indziej gwiaździste. Ciemne, jaśniejsze, puste, granatowe, kobaltowe, czarne. Ze światłem samolotu gdzieś hen. Pobłyskiem latarnii. Fruwającym ufo. Okno. Kwadrat widoku poza czernią. Jedyny haczyk na wzrok.
Noce z myślami, które odpływają. Które przywołuje się z powrotem do nogi, jak tresowane psy. Zaśnięcie w tej pozycji grozi niemożliwością wstania z łóżka. Trzeba przeczekać ssanie i położyć jak człowiek. Wizualizacja obrazów. Kreski twarzy, barwy dnia, ściegi tajemnic. Ciemność prowadzi nitki myśli. Tworzy wzory i rytmy tego, co ma zostać stworzone.
Wiersze sączące się z kątów pokoju. Oplatające głowę. Powtarzane w kółko, do zapamiętania. Byle jeszcze nie zasnąć.
Noce temperatury. Rozpalonych głów. Ze strzykawką syropu o smaku truskawkowym. Odmierzane godziny i dawki. Czekanie. Tulenie. Niepokój.
Noce pełne westchnięć. Nasłuchiwania oddechu. Czucia falowanej klatki pod palcami, dotykania życia. Łomot serca, jak ukryty ptaszek trzepoczący o ciało. Ufność totalna. Czujność na ruch. Niewyspanie.
Noce bliskości z dziećmi. Noce pełne rośnięcia i dorastania. Pusty ślad na poduszce i wygniecione prześcieradło. Tęsknota.
Tylko kilka lat. Aż kilka. Wieczna niedosenność. Gotowość na przebudzenia. Dziury w snach, niedokończone historie.
Jeszcze je wyśnię. Jeszcze się wyśpię. Dziś się poprzytulam.