To zazwyczaj dzieje się w południe. Pomiędzy pierwszym uderzeniem zegara a dwunastym. Czas zazwyczaj wtedy na chwilę wstrzymuje oddech i można go trochę ukraść. Niby nic, kilkanaście może kilkadziesiąt sekund. Jednak wytrawni złodzieje czasu, wiedzą, że w niektórych kręgach jest to towar wyceniony naprawdę wysoko. Dlatego chodzą z wielkimi torbami, siatkami na motyle lub wędkami odpowiednio dostosowanymi do tego procederu. Sztuka nie jest prosta. Czas ma strukturę lejącą, a konsystencję płynną. Przemieszcza się w sobie tylko znanych miejscach, choć zawsze zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Czasem się rozciąga jak guma balonowa, a czasem mija jak z bicza trzasł. Czasem biegnie, a czasem stoi w miescu. Tylko którym? Kto wie.
Z czasem można przywyknąć do jego fanaberii. Nauczyć trajektorii przemijania. Odkryć kolejne etapy upływu. Gdzie zagląda, gdzie przystaje, gdzie przyspiesza. Można przyjąć go z jego przewidywalną nieprzewidywalnością. Nauczyć się korzystać z teraźniejszości, która chwilę wcześniej jest przyszłością, a po chwili już wpada w kategorię prze. Czas przebyty. Przeszły. Przebiegnięty. Przeminięty. Kategoria prze ma charakter odhaczony, co bywa irytujące. Nic się z nią już nie da zrobić. Można wspominać, przeinaczać, rozpamiętywać, koloryzować, przemilczać. Ale to zmienia tylko postrzeganie tego, co minęło. Fakty się nie zmieniają. Trwają zakopane w przeszłości jak skamieliny dinozaurów. Kto chce, odnajdzie je, wykopie, odczyści i zrekonstruuje. Jeśli tylko znajdzie na to czas. W przyszłości.
Przyszłość stoi otworem. To daje pewne perspektywy. Można marzyć o tym, co kiedyś. Można tak bardzo marzyć, że aż prawie, jakby to już było. Można planować. Liczyć, że czas i wypadki życia codziennego i niecodziennego nie skomplikują naszych przyszłościowych założeń. Można pewne rzeczy odraczać w czasie licząc, że to opóźni nadchodzenie przyszłości. Jeśli nie wierzę w przyszłość, to może ona zniknie? Negacja przyszłości jest próbą kontroli nad czasem. Jedną z wielu. Podobnie jak łapanie czasu w pudełka po lodach i wkładanie do zamrażarki. Czas nie podlega zatrzymaniu. Przyszłość nadciąga każdego dnia, każdej chwili w sposób nieubłagany i konsekwentny. Czas płynie, przewala się przez nasze życie, przetacza się i płynie dalej. W toku historii ogólnej, ta nasza, jednostkowa trwa chwilkę. Takie krótkie teraz.
Teraz to właśnie ten moment pomiędzy. Dzieje się raz dłużej, raz krócej. Jego przestrzeń jest różnie zakrzywiona. Teraz jest jak matrioszka, z której wielkiej głowy można wyjąć ileś pomniejszych teraźniejszątek. Wszystko zależy od perspektywy. To jedyna plastyczna kategoria czasu. To ją mogę chwycić na chwilę w ręce, jeśli oczywiście będę wiedziała jak i gdzie. Pouciskać, polepić. Ukształtować. Wykorzystać.
To zdarza się codziennie. Najczęściej w południe pomiędzy pierwszym uderzeniem zegara a ostatnim. Właśnie wtedy czas na chwilę wstrzymuje oddech. A ja łapię się na tym, że jestem.