Dziś mój starszy syn skończył 4 lata. Cztery lata temu położna i mój mąż podali mi to trzy kilogramowe ciałko owinięte w pieluszkę tetrową. Położyli na piersi. Byłam zachwycona. To był cud. Ten pierwszy czas po porodzie, kiedy czułam mojego pierworodnego skóra przy skórze, to jedna z moich najwspanialszych chwil w życiu. W każde urodziny wspominam ten właśnie moment. Cieszę się, że dziś, kiedy zjechała się rodzina i działo się bardzo dużo, nie zgubiłam tego, że mój syn jest najważniejszy. Że mieliśmy dziś kilka momentów bliskości, które były takie właśnie urodzinowe. Kiedyś na jakichś warsztatach usłyszałam, że dziecko chciałoby, by rodzice zawsze na nie patrzyli z zachwytem jakim patrzyli po urodzeniu. Mam nadzieję, że mój syn czuje, że zachwyca mnie zawsze, niezależnie od tego, co robi i jak robi. Zachwyca mnie, że jest. Bo jest cudem.