Dziewczyna od uśmiechu

przez | 9 września 2020

Dziś rano z dwójką dzieci, wózkiem i nosidłem, w pośpiechu po, jak to zazwyczaj bywa, wyczerpującym poranku, w którym nawet nie znalazło się miejsce na moją kąpiel, władowałam się do metra. Wcisnęłam hamulec wózka i poprosiłam młodą, zapatrzoną w grę na ekranie dzieweczkę, by mi ustąpiła miejsca. Widać ciężko dostrzec 10- cio kilogramowe dziecko uczepione mojej klatki piersiowej. Usiadłam. Przejazd tych trzech stacji, to zazwyczaj mój taki pierwszy od rana moment, w którym nic się nie dzieje. Moje myśli mogą się chwilę posnuć, jak im się żywnie podoba. Zaraz też posnuły w kierunku owej dziewoi z komórką, która w ramach ustępowania miejsca przesunęła się o jedno siedzenie w bok, całkiem nie po covidowemu i siedziałyśmy teraz ramię przy ramieniu, więc miałam świetny widok na jej ekran z migającymi kwadracikami o rożnych kolorach. Zaczęłam narzekać sobie w myślach na ten brak ustępowania młodzieży i ogólną jakąś niezauważalność potrzebujących przez bliżej niesprecyzowanych innych. Złapałam się na tym i spróbowałam przestawić myślenie na inne tory. Żal takiej chwili na narzekanie podbijające emocje nie wiadomo o co i po co. Tego narzekania nauczyłam się od rodziców. Tych pouczeń, co inni powinni robić, jak jechać, albo odwrotnie: jak nie powinni się zachować, a wszyscy to tak, a żaden nie tak, a oni powinni na wspak. Takie myśli łatwo w mojej głowie się rozkręcają i tańcują, jak im złość zagra. Teraz, kiedy to piszę, zaczęłam zastanawiać się, jakie uczucia biorą w tym udział. Złość? Na pewno. Pogarda dla innych? Też. Rozczarowanie, jakieś niezadowolenie ze swojego życia? Coś w ten deseń. To przekonanie, że inni mają, a ja nie. Czyli poczucie niższości? Tak, tak. Fajnie sobie tak pouświadamiać, co za tym stoi, szczególnie że przejęłam w spadku całość z dobrodziejstwem inwentarza. Ale ja nie chcę tych myśli! Nie chcę się skupiać na innych, tylko na sobie. I jestem całkiem zadowolona z tego, co mam. Nie potrzebuję czymkolwiek tego podbudowywać. A jednak trudno pozbyć się takich nawyków. I wiecie co, odkryłam, że w kieszeni pamięci mam Dziewczynę od uśmiechu.

To był inny, ale całkiem podobny poranek. Jechałam do przedszkola z dwójką dzieci, wózkiem i nosidłem. Szłam ostatnią prostą przed przedszkolem. Chodnikiem, obok którego jest ścieżka rowerowa. Z przeciwka jechała dziewczyna na rowerze. Powoli. Popatrzyła na mnie i się szczerze i ciepło uśmiechnęła. To nie był taki zdawkowy uśmiech, ani współczujący, czy ten z błyskiem rozpoznania, który po chwili przechodzi w dziwny grymas, bo o nie, to nie ona, ale głupio. To był uśmiech skierowany do mnie! I trwał! Było w nim zrozumienie i jakaś taka czułość, może troska. Wyobraziłam sobie, że ona zna takie wędrówki z dwójką dzieci, wózkiem i nosidłem, ale ma już je za sobą. W jej oczach, zobaczyłam tęsknotę za tym minionym. I to było tak miłe, że daję słowo, zrobiło mi się ciepło w okolicy serca. Uśmiechnęłam się do niej, szeroko i… podskoczyłam z radości. No daję słowo. Szłam dalej i dalej się uśmiechałam. Niby nic, ale to było piękne.

A dziś rano odkryłam, że potrafię przypomnieć sobie ten uśmiech. Że jego moc potrafi odgonić niepotrzebne i nic mi nie dające narzekadła. Że mogę tak po prostu przypomnieć sobie dziewczynę od uśmiechu i ruszyć z uśmiechem przed siebie.

2 komentarze do „Dziewczyna od uśmiechu

  1. Ela W

    Tak, dobre uczucia też są zaraźliwe. Wracałam kiedyś zmęczona z miasta i w udręce starałam się wytrzymać ścisk w autobusie. Przygnieciona do szyby niczym glonojad, patrzyłam na jadące obok auta. Szarość, chaos, beznadzieja. Brzydota jaką może tylko zafundować brudne miasto. I wtedy na przystanku wsiadły dwie przedszkolaczki z babcią. I przy tym samym oknie mało nie fruwały ze szczęšcia. Babciu! Patrz jaki śliczny samochód, jaki biały . I ten o tam, a ten jaki fajny. I autobus, autobus!!! Jeszcze jeden, naprawdę. Widzisz, jakie my mamy dzisiaj babciu szczęście?! Zobaczyłam je i ja. Wewnętrzna maruda wysiadła ze mnie na tym przystanku.

    Odpowiedz
    1. Snuje mi się Autor wpisu

      O! Jaka piękna historia! Dziękuję za nią. Dobrze, że takie rzeczy się dzieją. Dobrze, że potrafimy je dostrzec i wziąć sobie to dobre na później. Zatrzymać przy drobnostkach i zachwycać nimi. Świat oferuje tyle piękna! Bierzmy, bierzmy 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *