Kawałek wszechświata

przez | 4 czerwca 2021

Na Majdańskiej, tam gdzie wynajmowałam mój kawałek wszechświata, działy się różne rzeczy. Te ważne i te całkiem błahe. Oprócz wierszy, pisałam coś w rodzaju codziennego bloga, tyle że nigdzie nie publikowanego. Zaczynał się od słów: „Tego roku czerwiec pachniał nie tylko truskawką, ale i burzami…” i opowiadał o mnie wtedy i o mnie jeszcze wcześniej. A czasem o kimś jeszcze.

Obecny czerwiec, ten po 12 latach od tamtego, jeszcze mnie żadną burzą nie zaskoczył, ale kto wie, jakie ma plany. Truskawką natomiast już pachnie i o ile w tamtych czasach owoców nie jadałam, o tyle teraz zdarza mi się notorycznie. Myślę, że gdzieś w połowie drogi rzuciłam palenie i to odmieniło moje podniebieniowe gusta. Odkryłam na nowo smaki i zapachy świata, zyskałam apetyt na życie.

Na Majdańskiej odkrywałam inne oblicza świata. Delektowałam się totalną swobodą i samodzielnością. Nastawiałam pranie, dużo sprzątałam. Robiłam pierwsze przetwory na zimę i kolejne prania. Podobało mi się to gospodarzenie. Dbanie o swój dom. Czułam się silniejsza, bardziej pewna siebie i taka swoja własna.

Dlatego rozstałam się z tym, który był dotychczas. Przez jakieś 7 lat. Może złamałam mu serce, a może wcale nie. Może nigdy nie byliśmy tak naprawdę ze sobą. Są ludzie i związki, które się przeplatają, ale nie plotą. I choć emocji było między nami wiele, to może dlatego, że obydwoje byliśmy bardzo skomplikowani i zagubieni. Jak nigdzie nie zapisane i nieodgadnione szyfry. Albo dymne znaki. Takie snująco-ulatujące gdzieś hen.

Stałam się więc wolna, zachłyśnięta swobodą, przesiąknięta wierszami i gotowa na nowe. To nowe nadchodziło. Może nie galopem, raczej powoli, choć nieubłaganie. Niosło ze sobą trudne i przyjemne rzeczy, ale wtedy w ogóle o tym nie wiedziałam. Byłam ciekawa przyszłości, wciąż uciekałam od przeszłości, a z teraźniejszością głównie balowałam (po rozwieszeniu prania, ma się rozumieć). Mimo to, w tym kawałku własnego wszechświata, czułam się całkiem szczęśliwa.

Tak sobie wracam do tych wspomnień z pewną nostalgią i wzruszeniem. Wiem, co było potem, znam ciąg dalszy tej historii i to jest dziwne uczucie. Jakbym w sobie miała kłębuszek emocji, różnych i silnych. Wszystkich naraz i wcale nie liniowych.

Wiem, że niedługo stracę pracę i będę musiała rozstać się z Majdańską. Wcześniej się jednak zakocham, więc będę miała gdzie się przeprowadzić. Potem jeszcze znajdę pracę, a ktoś bliski straci życie. Zagubię się całkiem i odnajdę siebie w szkole uczuć. Zajdę w ciąże i urodzę dzieci. Będę szczęśliwa, choć z pewnymi rysami smutku. Dojdę do tego miejsca, w którym jestem. Do nocnego łóżka, rozjarzonego ekranu i śpiących blisko dzieci.

Zatrzymam się tu w tej podróży. Z głębokim przekonaniem, że szłam do tego miejsca. Że to jest dobre miejsce. Że ono prowadzi mnie dalej. Nie wiem gdzie, choć pewnie przez różne sytuacje i wydarzenia. Te przyjemne i te bardzo trudne. Niemniej ta droga jest dobra. Którędy bym nie poszła. Jest moim wiecznie własnym kawałkiem wszechświata. Na teraz i na zawsze. A nawet i na kiedyś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *