Dodo i Świat Obok; rozdział IX

przez | 22 lutego 2021

Obudziłam się rano bardzo zdenerwowana. Wciąż nie miałam pomysłu jak pokonać Potwora. A przecież czekała nas walka. Do Doliny Tęczy było już tylko pół dnia drogi. Pamiętałam podmuch Potwora, który przeniósł mnie i Sztruksa. Pamiętałam siłę i zło, które poczułam wtedy, chowając się za skałami i obserwując Potwora. Czy naprawdę mogliśmy go pokonać? Był przecież taki wielki i okropny.

– Cześć, Dodo – powiedziała Szelka drapiąc się tylną łapą w ucho. – Ruszamy do walki? Jestem prawie gotowa – wyostrzyłam wszystkie pazury na oparciu kanapy i umyłam całe futro.

– Ciesz się, że nie masz tyle sierści co ja – odezwał się Kot Z Dużą Ilością Sierści. – Po każdym myciu strasznie mi się zwraca. Nie mogę doczekać się walki z Potworem. Mam nadzieję, że z nerwów stracę większość włosów. Masz pomysł jak z nim walczyć, Dodo?

– Niestety, nie – odpowiedziałam, wyjmując wiosenną gałązkę z wody. –  A wy?

– Im mniej wiem, tym lepiej – stwierdził Balbiś. – Ale jestem gotowy walczyć.

Mrugnął do mnie okiem i zrobił klasyczny koci mostek. Patrzyłam zafascynowana, jak się wyciąga.

– A ja mam pomysł – powiedziała Pysia.

Spojrzałam na nią z zainteresowaniem. Dzieci Alfabetu zbliżyły się, by posłuchać, co ma do powiedzenia, nawet Chłopiec Bez Imienia nadstawił uszu. Wszyscy chcieliśmy wiedzieć co nas czeka i jak pokonać Potwora. 

– Musimy go zmniejszyć, sprawić, by przestał być taki straszny – kontynuowała Pysia – Musimy odebrać mu siłę. Co daje mu siłę?

Nie odpowiedzieliśmy. Nikt z nas nie wiedział, co daje Potworowi siłę. Ale zgodziliśmy się z Pysią, że trzeba mu to odebrać. A potem ruszyliśmy w drogę.

Nie opisuję mijanego krajobrazu, ponieważ był on cały czas brzydki, popękany i spalony. Poza tym prawie nie było nic widać. Im bliżej byliśmy Potwora, tym było ciemniej od czarnego dymu unoszącego się w powietrzu. W pewnym momencie zauważyłam, że nie widzę własnych rąk, tak było ciemno.

Wtedy O! krzyknął. Krótko, ale na tyle głośno, by wszyscy zamilkli. Zobaczyliśmy Potwora. Stał wśród ruin tęczy i czekał na nas. Był wielki i bardzo zły. A potem chuchnął i poczułam, jak znów porywa mnie siła jego podmuchu i bezwładnie lecę przed siebie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *