Dodo i Świat Obok; rozdział VII

przez | 20 lutego 2021

Ruszyliśmy z samego rana. Opuściliśmy jaskinie i poszliśmy dalej, do Doliny Tęczy, w której urzędował Potwór. Im dalej szliśmy, tym bardziej było szaro, ponuro i ciemno. Czasami po prostu szliśmy „przed siebie” nie szukając ścieżek czy dróg. Widzieliśmy wieczny pożar, który płonął wśród ruin tęczy. To był nasz azymut, czyli kierunek drogi.

Cały czas zastanawiałam się, jak pokonać Potwora. Każdy krok przybliżał nas do niego, a ja wciąż nie miałam pomysłu jak to zrobić. Spytałam koty, ale i one nie znały się na walce z potworami.

– Jeśli o mnie chodzi – zaczął Balbiś – to lepiej żebym nie myślał. Od mojego myślenia zawsze dzieje się coś bardzo niedobrego. Nie dość, że głowa mi pęka, to nigdy nie udaje mi się to, co zaplanowałem.

– Jak to? – spytałam.

– Podam ci przykład, byś mnie zrozumiała, Dodo – odpowiedział Balbiś. – Chcę upolować muchę, która przysiadła na szybie okna, ja jestem na podłodze. Jeśli po prostu skoczę, mając w głowie tylko i wyłącznie chęć upolowania muchy, wszystko jest dobrze. Znajdę się na parapecie i jednym pacnięciem łapy sprawię, że mucha już nie odleci. Jeśli natomiast przemyślę sprawę, ustalę w głowie krok po kroku, co mam zrobić, by upolować muchę, będzie katastrofa. Albo walnę głową w parapet, albo wylecę przez okno wybijając dziurę w szybie przy okazji!

– Rozumiem, Balbiś – powiedziałam. – Twoją siłą jest instynkt. Może on ci podpowiada, jak upolować Potwora?   

– A może wykopać wielki dół, zwabić do niego Potwora i zasypać? – zaproponowała A!, wysoka dziewczynka o zielonych oczach. – Koty, umiecie kopać?

– Nie jesteśmy JAMNIKAMI, jeśli o to ci chodzi – odpowiedziała lekko obruszona Pysia i fuknęła.

– Jeny! Możesz zrobić to jeszcze raz? – spytałam Pysię, ponieważ fuknięcie było cudowne

– Co? – spytała i fuknęła ponownie. Byłam pod ogromnym wrażeniem. Dopiero po chwili mogłam wrócić do najważniejszego, czyli pomysłów na pokonanie Potwora.

A ty, Szelka, masz jakiś pomysł? – spytałam.

Szelka zamyśliła się, a przy tym polizała językiem przednią łapę i przejechała nią po uchu.

– Hmmm… – zaczęła – nie znam się na walce z potworami. Ale myślę, że naszą siłą jest to,  że jest nas wielu i jesteśmy bardzo różnorodni. Każdy z nas ma jakieś talenty: Balbiś jest silny, Pysia drapieżna i szybka, a ja potrafię dostać się wszędzie niezauważona. Pewnie tak samo jest z każdym z Dzieci Alfabetu.

–  Ja potrafię piszczeć przeraźliwie – powiedziała H! i zaprezentowała swój talent, co było mocno nieprzyjemnym przeżyciem.

Zastanowiłam się nad tym, co ja potrafię. I nic nie przyszło mi do głowy. Byłam w końcu tylko dziewczynką z ulicy Dzielnej i nigdy nie myślałam, że będę musiała walczyć z Potworem. Chyba to, co potrafiłam najlepiej, to zabawy słowne. Ale czy one mogły się przydać? No i wciąż miałam ze sobą wiosenną gałązkę. To mi jakoś dodawało otuchy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *