Spacer biedronki

przez | 21 stycznia 2021

Taki to dzień, w którym zniechęcenie i poczucie bezsensu łomoczą do mojej duszy. Staram się je odegnać i przytrzymuję drzwi wewnętrznego świata całą sobą, ale one wciskają się przez szpary i osnuwają moje wnętrze smutkiem i beznadzieją. To chyba blue monday z opóźnionym zapłonem. Nawet by pasowało, bo mam wrażenie, że wszystko w życiu robię z obsuwą. No może nie wszystko. Ale trochę rzeczy na pewno. Jakbym potrzebowała więcej czasu na zorientowanie się w otaczającej rzeczywistości. Jakbym nie zawsze załapała to, co wszyscy. Jakby mi umykały prawdy objawione większości ludzi wokół.

Przez wiele lat poszukiwałam instrukcji obsługi życia, ponieważ odnosiłam wrażenie, że ludzie wokół mnie posiedli taką instrukcję i dzięki temu żyją, robiąc te wszystkie rzeczy wpisane w życie. Ja ciągle nie byłam pewna, co się robi w takiej czy innej sytuacji. Zastanawiałam się. Rozkminiałam. Z tej niepewności wycofywałam się z różnych działań, tak na wszelki wypadek, bo nie miałam siły na towarzyszące temu napięcie. Na hipotetyczne odrzucenie przez innych, którzy zorientują się prędzej czy później, że tak naprawdę nic nie wiem. Na porażkę, bo coś mi nie pójdzie. Tym sposobem czułam się wiecznie niespełniona i nieprzystająca do świata. Jakbym była na bakier ze wszystkim i wszystkimi. Jakbym była z innego pudełka. Niedopasowana. Dlatego uciekałam. Od życia, ludzi, a najbardziej od samej siebie. Znam sporo sposobów na ucieczkę. Wszystkie mają wspólny mianownik. Taki, że niczego nie rozwiązują. Raczej pogrążają. Plotą linę, której poszczególne pasma to niezadowolenie, rozpacz, niechęć, bezsilność, odrętwienie, wstręt. To taka lina, która potrafi ściągać w dół. Wlec za sobą. A nawet kusić ucieczką ostateczną.

Dziś jestem starsza i bardziej świadoma siebie. Nauczyłam się kilku trików, by przetrwać i nie uciec. W sumie nie są trudne, ale łatwo o nich zapomnieć w ferworze codziennych zdarzeń. Nigdy nie wiem, czy nie zapomnę. Dlatego ćwiczę pamięć. Wykonuję powtarzalne manewry myślowe, by w trudnych chwilach działy się automatycznie. Ukorzeniam moje życie w świecie i kiedy tylko się da, podlewam je z czułością. Staram się szukać w sobie tego, o czym mówi mi własne ciało i uczucia. Nie bagatelizuję lęków i nie wyśmiewam wstydu. Pozwalam sobie na smutek, nawet wtedy, kiedy boli. Kiedy przypomina o tym, co trudne albo niechciane. O tym co niezapomniane, choć nie chce się pamiętać. Pozwalam sobie na niechęć i spadek wiary we własne możliwości. Im mniej się z nimi siłuję, tym szybciej odpływają robiąc miejsce na uczucia bardziej energetyzujące i mobilizujące do działania. Pozwalam sobie na łzy, choć to rzecz wymagająca przełamania kilku zapór z żelbetonu i granitu. A jednak jak cudnie oczyszczająca. Pozwalam sobie na wypisanie. Opowiedzenie tych wszystkich smutków i smuteczków, zniechęceń i zwątpienia. Już w trakcie pisania mam przebłyski czegoś optymistyczniejszego. W stylu zalążka nadziei. Albo ziarenka wdzięczności. Albo nawet obydwu.

Zresztą wdzięczność to jedna z podstawowych broni przeciwko ucieczce. To moja laska do wspierania się, gdy dusza zaczyna kuleć. Często chcę więcej i lepiej. Albo inaczej. A stąd to już tylko krok do niezadowolenia. Porównywania się. Wpadnięcia w szczelinę nieszczęścia. Zdołowania. Chyba, że się czymś podeprę. Albo czegoś uchwycę. I przytrzymam przez chwilę.

Kiedyś dostałam od babci tomik wierszy księdza Twardowskiego. Zawsze lubiłam jego tytuł: „Trzeba iść dalej czyli spacer biedronki”. Przemawiał do mnie . W takie dni, jak dzisiejszy, czuję się mała i krucha jak biedronka. Nic nie znacząca. Ulotna. Myślę jednak o tych spacerach biedronki po ręku, kiedy to zawsze wspina się w górę, niezrażona tym, że góra okazuje się dołem po zmianie pozycji ręki. Wciąż idzie i idzie. Niezłomnie. Choć taka mała. Powtarzam sobie: trzeba iść dalej czyli spacer biedronki, trzeba iść dalej czyli spacer biedronki, trzeba iść… To mnie trochę wewnętrznie uspokaja. Nadaje rytm temu dniu o podłamanym spojrzeniu. Zasila wiarę w jutro. W rozpoczynanie dnia na nowo. Czas ruszyć w sen. By nabrać sił na dalsze spacerowanie. W górę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *