Fiiiirlenn

przez | 29 listopada 2020

Szczęk stali jest coraz bliżej, znać go już pod murami. Krzyki waleczne i rzęchot umierania. Moja wieża przestała być bezpieczna. Jedyna droga ucieczki, prowadzi w piwnice, gdzie według legendy, ukryty jest smok. I tu właśnie rodzi się pytanie, na ile lepiej umrzeć od cięcia stali, na ile od ognistego podmuchu z paszczy legendarnego potwora. Uciekam w podziemia, wolę potworne potwory, niż cięcie miecza. Zbyt ludzkie, zbyt nieodwracalne.

Kim jestem? To równie dobre pytanie, jak to postawione powyżej. Jestem tą, która weszła i poszła. Tą, która się wzniesie, by opaść. Królową światów upadłych i kwiatów, które nie zakwitną. I o mnie istnieją legendy, i z nich powstała nastałam. I jestem.

Moje imię Fiiiirlenn. Co oznacza Fiiiirlenn. Jestem z rodu starego Wiecznego Aerlena Piątego Mistrza Szpadla i Zwierciadła Garrgulccca Potężnego. I jestem ostatnia, a więc na wykończeniu. Od lat pięciu przechowywana w wieży i twierdzy, by przetrwać. Ale i tu dosięgło mnie zniszczenie. I znów muszę walczyć o przetrwanie.

Legenda: w tych dawnych czasach, kiedy umieranie, nie tyle nie było w modzie, co było nieobecne, tudzież nieistniejące, na świecie tym, dość pustym i niezamieszkałym, mieszkała Stara Baba Z Torbą. Była tak bardzo w tym świecie istniejąca, jak i świat ten zaistniały. Była ciężka, lecz chuda, a wręcz żylasta. I kiedy zachciała, to i pełna werwy. Nie była dobra, niosła nieszczęście i ból. I zgrzytanie zębów.

Z każdego zakątka świata, z każdej wsi i miasta, jak echo roznosił się krzyk: idzie Stara Baba Z Torbą! A kto usłyszał truchlał, a kto usłyszał nie chciał uwierzyć. A ona szła nieubłaganie, parła naprzód gruchocząc miasta i wsie pod swymi stopami. Pozostawiała ruiny, rozpacz i łzy.

I właśnie wtedy, na krańcu świata naszego, pomiędzy północą a południem, pomiędzy krawędzią a upadkiem, Wróżka Zawsze Obecna, Wróżka Dnia Codziennego, Żorżeta, miała wielki sen, a w nim wielkie olśnienie.

Widzenie: Ze świtu, wśród mgły, pomiędzy jezior władaniem, a gór upadkiem w dolinie, wynurzy się Aerlaen Mistrz Szpadla i Zwirciadła Garrguleccc Potężny, nastanie władny i wielki, nastanie niepojęty, nastanie gotowy, by Starej Babie Z Torbą stawić czoło. Tu wizja się nieco rozmywa, ale wiadomo z góry, że jeśli nie on, to nasienie jego wyda plon pokonania. I wszyscy uwierzyli w to, świat zyskał nadzieję.

W gęstych zaułkach podziemia nadal nie czuję się bezpiecznie. Nie wiem, czy odnaleźli najzwyklejszą klapę w podłodze, którą dostałam się tutaj. Nie jest to zbyt skomplikowane, wystarczy podnieść dywan. Poza tym najprawdopodobniej przede mną smok. Przechodzę pewną granicę niepokoju i choć nadal niespokojna, powoli zaczynam przechylać się ku pogodzeniu ze wszystkim i totalnej olewce. Niech mnie zje.

Przepowiednia:  choćby świat sczezł, a robaki zeżarły resztę, choćby nicość i niechęć nastała, choćby bida i nic więcej. Ze Szpadla niesiona wzniesie i poruszy, tego dnia wulkany błysną, morza wzburzą, a fajerwerki same buchną i będzie git. A Stara Baba Z Torbą odejdzie z niczym, a nawet bez torby. A może i z torbami?

I nadchodzi ten moment, kiedy, ot tak, staję przed smokiem i patrzymy sobie w oczy. Smok ma miodowe, ja jak na księżniczkę przystało szafirowe. I po prostu zdaję sobie sprawę, że jest na tyle nażarty, że już mnie nie ruszy. Mogę mu przed nosem zatańczyć walca.

Jak Stara Baba z Torbą zebrała armię? Nie musiała się wcale wysilać. Po prostu z każdego rozdeptanego przez nią świata sunęła za nią kolejna partia szubrawców. Szubrawcy mają to do siebie, że nie dość, że zawsze przetrwają, to jeszcze pójdą dalej.

Wiecie, co Wam powiem? Z chęcią zatańczyłabym walca z jakimś obłędnym rycerzem, ale nie mamy na to czasu. Drapię smoka za uchem i całkiem mu się to podoba. Puszcza nosem kółka z dymu w ramach zadowolenia. I nagle rzecz niespodziewana, szepce mi do ucha, konspiracyjnie: też kocham truskawki! Już wiem, że zwyciężymy. Unosimy się w przestworza, ja Fiiiirlenn, córka Aerlena Mistrza Szpadla i Zwierciadła Garrgulccca Potężnego i smok o imieniu Szelers, co szepnął mi po drodze, a potem zauważył: masz biodra do przegryzienia. Cokolwiek to oznacza.

I tak rozpoczęła się słynna bitwa Tysiąca Przestworzy Bez Róż. Zwiewna i wiotka Fiiiirlenn na otyłym smoku Szelersie wypowiedziała ją Starej Babie z Torbą ot tak, zrzucając przy starcie w niebo skarpetkę. A Stara Baba podniosła ją i ruszyła do ataku. Bitwa była widowiskowa i pełna ognia. Ale co najważniejsze, wygrały siły dobra. Stara Baba z Torbą uciekła jak niepyszna i zaszyła się wśród jaskiń w stanie Colorado. Krążą ploty, że czasami, wyciąga sławetną skarpetkę z torby i mruczy pod nosem plany zemsty. Ale prędzej, czy później zasypia.

Pogromczyni Fiiiirlenn, córka Wiecznego Aerlaena Mistrza Szpadla i Zwierciadła Garrgulccca Potężnego okrzyknięta została Wybawicielką Wielką i odznaczona medalem ekstraordynaryjnym szczebla pierwszego, ale przyznam szczerze, że mało ją to obeszło. W tym czasie, bowiem, jak przystało na bohaterkę, najzwyczajniej w świecie się zakochała. Jeśli nie wiecie w kim, oznacza, że nie czytacie bajek. Oczywiście w wybawcy. Że gruby i opasły? Niektóre książki też do takich przynależą, a czytamy je z zapartym tchem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *