W każdym mieście można spotkać tajne kryjówki. Trzeba wiedzieć tylko gdzie ich szukać, jak patrzeć i co powiedzieć, kiedy się już je znajdzie. W kryjówkach nie zawsze jest bezpiecznie. Czasem zamieszkują je dzikie zwierzęta lub stwory z innych wymiarów. Zadomowione siedzą i czychają na przypadkowych przechodniów, którzy nieopatrznie zagłębią się w miasto.
Przestrzeń kryjówek bywa zakrzywiona i nie wiadomo, dokąd nas zaprowadzą. Mogą wytrącić nas z równowagi i przekoziołkować po macie wszechświata. Wpędzić w czarną dziurę lub wystrzelić w orbitę niebytu. Wtedy już w zasadzie nie ma szansy na powrót. Na nic nie ma szansy poza wiecznym dryfowaniem.
Jeśli tylko mogę, unikam tajnyvh kryjówek. Wolę korzystać ze zwykłych dróg ucieczki. Wiecie, piwniczne przejścia, zamurowane bramy podwórek, czy drabiny prowadzące na dach. Czasem uciekam kanałami, choć nie lubię wilgoci, a towarzystwo szczurów trąci myszką. Kto się chowa pod ziemią w dobie międzydryfingu? Sama wolę systemy naziemne i przyziemne, choć jak już mówiłam, preferuję standardowe ścieżki. Ale czasem nie ma wyboru.
To była właśnie taka chwila. Miałam tylko jedną opcję i wcale mi się nie podobała. Za załomem uliczki znajdowała się dziura w murze, którą ktoś ukrył pod postacią podwórkowej kapliczki. Kwiaty, figurka, znicz. Kwiaty sztuczne, znicz wieczniepalącysię, a kryjówka stara i długo nieużywana. Cholera wie, na co się w niej natknę. Żmijogłów będzie moim najmniejszym zmartwieniem. Pytanie, gdzie mnie wypluje. Strach używać…
Ale na karku siedział mi większy strach. I zbliżał się z każdą chwilą. Przyspieszyłam kroku, choć długi bieg zaczynał wychodzić mi bokiem. Płuca paliły klatkę piersiową żywym ogniem ciężkiego i zimnego powietrza. Zanieczyszczenie w tej części miasta było kolosalne, dlatego niewiele było widać, a oddychanie bez maski było niemal niemożliwe. No chyba, że się było Złogowcem. A mnie właśnie gonił Złogowiec.
Sukinkot był szybki. Lekki i szponiasty. Wiedziałam, że jest blisko. Wydawało mi się, że bawi się ze mną i w każdej chwili może skoczyć i zakończyć temat. Jeszcze tego nie zrobił, ale to kwestia czasu. Wpadłam na podwórko. Dotknęłam kapliczki krzycząc: parrabola! Poczułam zassanie i…