Haft

przez | 24 października 2021

Pojawiam się tutaj i znikam, jakbym pisała tego bloga ściegiem za igłą. Choć może to fastryga. Jednego dnia jestem na gorze blogerskiego materiału, drugiego pod spodem. Prowadzi mnie igła, a ją jakaś dłoń, którą można nazwać weną, mobilizacją albo ochotą. Dłoń niejedno ma imię, jak widać.

Niezależnie od tego, po której stronie jestem, moja historia albo moje historie (sama nie wiem, co jest bardziej) ciągnie się lub ciągną jako jedna nitka, w określonym kierunku. Być może tworzą nawet jakiś wzór.

Z odpowiedniego dystansu stu lat, pod odpowiednim kątem, ktoś może kiedyś ujrzy wzór mojego życia, pisania lub znikania. Ciekawe, czy będzie to impresja, abstrakcja czy surrealizm. Albo coś jeszcze innego.

Może moje życie przypomina wielką biedronkę wyhaftowaną na płótnie codzienności. Taką, która zawsze idzie w górę palca. I nawet kiedy opuszczasz dłoń, ona znów podejmuje wędrówkę. Bez mrugnięcia okiem. Za igłą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *