Na przystanku

przez | 28 września 2021

W jasnych plamach słońca odkrywam fragmenty świata namalowane ciemną kreską cienia na chodniku. Już noszę czapkę, choć jeszcze tylko bluzę. Maskuję twarz kominem, ukrywam się w jego pomarańczowych liściach printu. Zawsze to jakiś sposób na przetrwanie. W promieniach słońca czuję jak odtajają mi ręce zmarznięte cieniami poranka. Droga słońca zatacza jesienne ktęgi, płaskie i niewysokie. Przydeptane przez kalosze nieba.

Wystawiam twarz na ciepło i na chwilę rozpływam się w nim jak czekolada w kąpieli wodnej. Światu przywraca mnie powiew zimna i śpiew syna dobiegający z wózka.

Cień autobusu najeżdża na chodnik. Z sykiem powietrza kołysze się niezgrabnie i otwiera drzwi, w zapraszającym geście. Nic nie przeczuwam, kiedy popycham wózek w stronę wejścia. Wtedy połyka mnie żarłocznie. A potem uwozi dalej. W sam środek jesieni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *